Minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział w radiu RMF FM, że jego resort pracuje nad podatkiem bankowym. Będzie on nastawiony na zapewnienie bezpieczeństwa banków na wypadek nowych kryzysów. Minister zaznaczył, że prace raczej nie zakończą się przed końcem roku.
[srodtytul]Na początek tylko banki[/srodtytul]
– Sektor finansowy jest na tyle wrażliwy, że nie możemy wprowadzić podatku, który spowodowałby, że jedna trzecia banków popadłaby w straty – dodał minister.
Ponieważ proponowane obciążenie nie jest podatkiem dochodowym, ale majątkowym i nie jest związane z przepływami finansowymi, ale ze stanem aktywów, więc może być nałożone w każdym momencie (w przypadku podatków dochodowych może to nastąpić tylko z początkiem roku).– To prosty podatek. Samo jego naliczanie, o ile wybrana zostanie metoda, będzie łatwe – mówi nasz rozmówca w resorcie finansów. Nie ma również jeszcze decyzji, czy nowy podatek byłby naliczany w cyklu miesięcznym, kwartalnym czy rocznym.
Jak wynika z naszych informacji, w pierwszym etapie podatek obejmowałby wyłącznie banki. W przypadku innych instytucji są bowiem trudności ze zdefiniowaniem aktywów, które miałyby podlegać opodatkowaniu.Co o wprowadzeniu podatku bankowego sądzi prezes NBP Marek Belka? Jak powiedział w Radiu Zet, może to być dobre rozwiązanie, które przyniesie szybkie rezultaty. Jego zdaniem wpływy z takiego podatku powinny być przeznaczane na fundusz, który pomoże rozwiązywać kryzysy bankowe w przyszłości. Zaznaczył, że „dobrze byłoby, żeby nasze plany były skoordynowane z unijnymi”.