Skok deficytu w lutym

W pierwszych dwóch miesiącach 2011 r. deficyt budżetowy sięgnął 36 proc. planu na cały rok. Wyniósł 14,4 mld zł. Kolejne miesiące będą lepsze – uspokaja resort finansów

Ministerstwo Finansów opublikowało harmonogram wykonania budżetu. Wynika z niego, że tylko w ciągu dwóch miesięcy roku wydało o 14,4 mld zł więcej niż zgromadziło dochodów.

[srodtytul]Duży deficyt w lutym, nadwyżka w listopadzie[/srodtytul]

W stosunku do wyniku planowanego na cały rok deficyt na koniec lutego okaże się zapewne rekordowy. W 2010 r. deficyt wyniósł 32 proc. planu, rok wcześniej było to 29 proc., a w 2008 roku po lutym w budżecie państwa mieliśmy jeszcze nadwyżkę.

– Wyższy poziom deficytu jest związany z większym tempem wydatków na początku roku. Podobnie było w ubiegłym roku. Chodzi o podwójną subwencję dla gmin, dotację dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, dopłaty bezpośrednie dla rolników i składkę do Unii Europejskiej – wyjaśnia Magdalena Kobos, rzeczniczka resortu finansów.

W tym roku dochody budżetu mają wynieść 273,1 mld zł, a wydatki 313,3 mld zł. Na najwyższe wpływy resort liczy w październiku – ten miesiąc ma dać ponad 28,3 mld zł. W pozostałych miesiącach dochody będą się kształtować w granicach 23 – 24 mld zł. Wydatki przyrastać będą w tempie 25 – 30 mld zł co miesiąc.

Największy skok deficytu nastąpił w lutym – o ok. 12 mld zł. W kolejnych miesiącach deficyt będzie rósł już w mniejszej skali. Od sierpnia będą to już kwoty nieprzekraczające 2 mld zł. Na listopad – pierwszy miesiąc po wyborach do parlamentu – planowana jest nadwyżka budżetu na poziomie ok. 0,7 mld zł.

[srodtytul]

Obawy o gospodarkę[/srodtytul]

W ubiegłym roku resortowi finansów udało się osiągnąć deficyt niższy od planowanego. Zdaniem ekonomistów w tym roku może być podobnie, o ile nie nadejdzie spowolnienie.

Negatywnych konsekwencji osłabienia koniunktury dla budżetu najbardziej obawia się Mirosław Gronicki, były minister finansów. – Istnieje duże zagrożenie schłodzenia naszej gospodarki, zwłaszcza jeśli przyjrzymy się sytuacji Japonii – mówi Gronicki. – Tamtejsza gospodarka jest jednym z filarów światowego organizmu gospodarczego, jej zachwianie nie pozostanie bez wpływu na gospodarkę europejską i polską.

[srodtytul]O wyniku zadecydujepierwsza połowa roku[/srodtytul]

Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego, uważa, że najgorsze dla polskiej gospodarki, a tym samym i realizacji budżetu będzie pierwsze półrocze tego roku.

– W połowie roku powinna nastąpić wypłata z zysku NBP, która podreperuje stan budżetu – wyjaśnia ekonomista. Może on sięgnąć – jak szacują ekonomiści – nawet 1,5 mld zł wobec miliarda planowanego w ustawie budżetowej.

Piotr Kalisz uważa, że po połowie roku polska gospodarka na tyle się rozgrzeje, że nie będzie żadnych zagrożeń dla realizacji planowanych wpływów podatkowych, a ich poziom będzie odpowiadał założeniom resortu finansów.

Nie jest to jednak w 100 proc. pewne, tym bardziej że w ubiegłym roku mimo znacznie wyższego tempa wzrostu gospodarczego, niż zakładał resort finansów (wzrost PKB?sięgnął 3,8 proc., podczas gdy budżet był konstruowany przy założeniu, że będzie to 1,2 proc.), nie udało się zebrać z podatków zakładanej kwoty.

Zdaniem Jarosława Janeckiego, ekonomisty Societe Generale, jeśli w ciągu pierwszych sześciu – siedmiu miesięcy tego roku uda się osiągnąć deficyt niższy, niż to wynika z harmonogramu, Ministerstwo Finansów będzie mogło w końcówce roku złapać oddech. Gorzej, jeśli nie uda się osiągnąć lepszego wyniku, wtedy ostatni kwartał?może być bardzo napięty i dysponenci pieniędzy budżetowych kolejny raz będą musieli ostro ograniczać wydatki.

[[email protected]][/mail]