Takie zalecenie ma się znaleźć w ocenie programu konwergencji, którą Komisja przedstawi Polsce w czerwcu. Nasz kraj zobowiązał się w nim, że już w przyszłym roku osiągniemy wymagany przez Brukselę poziom deficytu nieprzekraczający 3 proc. PKB. W 2010 r. sięgnął on 7,9 proc. PKB. Jednym ze źródeł niższego deficytu ma być zmniejszenie wydatków publicznych na projekty infrastrukturalne.
Na początku maja Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych, nie wykluczył, że uda nam się ograniczyć deficyt zgodnie z planami rządu, ale jednocześnie stwierdził, że cel wyznaczony przez Komisję Europejską możemy osiągnąć tylko dzięki szybkiej konsolidacji fiskalnej. W jego ocenie bowiem wystarczy, że sytuacja na rynku pracy będzie nieco gorsza od zakładanej i wpływy podatkowe okażą się niższe.
W ocenie ekspertów Komisji rząd zbyt wysoko oszacował spodziewane wpływy podatkowe. Ich zdaniem wątpliwe jest osiągnięcie w tym roku wpływów wyższych w stosunku do 2010 r. o 11,2 proc., a w przyszłym wzrostu o kolejne 8,9?proc. Kolejnym słabym ogniwem programu jest reguła wydatkowa ograniczająca wzrost wydatków do 1 proc. plus wzrost inflacji. Komisja uważa, że związane z tym oszczędności sięgające 0,53 proc. PKB w tym i 0,63 proc. PKB w przyszłym roku są zbyt optymistyczne.
– Trzecim podważanym przez nas elementem cięć jest obostrzenie dotyczące zadłużania się samorządów – mówi unijny urzędnik. – Trudno w naszej ocenie precyzyjnie ocenić efekt czegoś, co nawet nie jest jeszcze przedyskutowane z samorządowcami. A już widać opór z ich strony przed wprowadzeniem zmian.
To wszystko wpłynęło na bardziej pesymistyczną prognozę dotyczącą poziomu deficytu finansów publicznych w przyszłym roku – Komisja Europejska uważa, że w 2012 r. Polsce uda się go obniżyć do 3,6 proc. PKB.