– Moim zdaniem ten region ożywi się wcześniej i to mimo trwającego kryzysu w strefie euro – uważa Herbert Stepic, prezes Raiffeisen International Bank.
– Za tym mówią już dzisiaj liczby – tegoroczny PKB ma się tam zwiększyć średnio o 2,4 proc., podczas gdy w strefie euro będzie to recesja na poziomie 0,5 proc. – podkreśla.
Jeszcze większym optymistą jest prezes Erste Group Andreas Treichl. – Dzisiaj większość krajów regionu ma gospodarkę w znacznie lepszej kondycji, niż jest to w strefie euro. Moim zdaniem kraje ze wschodu kontynentu, które nie pozwoliły sobie na drastyczne zwiększenie długu publicznego, najgorsze mają już za sobą – mówi. Ale zastrzega: – To nie oznacza, że gospodarka tam kwitnie. Nie, te kraje nadal mają kłopoty, ale myślę, że prognozy dla nich są i tak znacznie lepsze niż dla Europy Zachodniej – mówi.
Przedstawiciele zachodnich banków uważają, że mocno przesadzone są obawy przed pospiesznym i chaotycznym wycofywaniem kapitału z regionu w sytuacji, kiedy będą one musiały pozbyć się aktywów o wartości nie mniejszej niż 2,5 bln euro, być może nawet 4,5 bln euro.
– Tempo wycofywania kapitału z banków córek ze wschodu Europy było bardzo widoczne w drugiej połowie 2011 roku. I wyraźnie zmalało w I kwartale 2012. Nie mamy jeszcze wiarygodnych danych dotyczących trzech kwartałów, ale niestety należy oczekiwać, że doszło do ponownego przyspieszenia. Z tym, że są różnice pomiędzy poszczególnymi krajami, bo pieniądze znacznie szybciej uciekają z Węgier niż z Polski czy z krajów bałtyckich – mówi Erik Bergloff, główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Chociaż przyznaje, że akcja kredytowa banków zagranicznych np. w Polsce wyraźnie spowolniła w trzecim kwartale.