Całkowita stopa oszczędzania gospodarstw domowych od dwóch lat utrzymuje się na stabilnym poziomie nieco ponad 3 proc. dochodów do dyspozycji. W II kwartale, jak wynika z najnowszych danych NBP i GUS, wynosiła po korekcie o czynniki sezonowe 3,4 proc. Systematycznie jednak rośnie stopa oszczędności dobrowolnych. W II kwartale osiągnęła ona poziom najwyższy od około dekady. Stanowi ona już 90 proc. całkowitej stopy oszczędzania. Drugi jej składnik – saldo wpłat i wypłat z funduszy emerytalnych – po demontażu OFE z ostatnich lat ma marginalne znaczenie.
Większa świadomość
– Jest kilka hipotez, które mogą wyjaśniać wzrost stopy oszczędności dobrowolnych, ale żadna z nich nie jest jeszcze potwierdzona empirycznie – tłumaczy „Parkietowi" Michał Gradzewicz, dyrektor z Instytutu Ekonomicznego NBP.
Jedno z wyjaśnień to stopniowy demontaż OFE począwszy od 2011 r. (najpierw rząd zmniejszył składkę przekazywaną do funduszy, a w 2014 r. przekazał połowę ich aktywów do ZUS i wprowadził dobrowolność uczestnictwa w tym filarze systemu emerytalnego). – Możliwe jest, że dyskusja, która toczyła się w związku z tymi zmianami w systemie emerytalnym, zwiększyła świadomość gospodarstw domowych, że ich emerytury – a dokładnie tzw. stopa zastąpienia – bez dodatkowych oszczędności będą relatywnie niskie. To mogło je skłonić do zwiększenia oszczędności – wskazuje Gradzewicz.
Tę hipotezę wydaje się potwierdzać to, że wzrost stopy oszczędności dobrowolnych, która jeszcze w 2011 r. była ujemna, zbiegł się w czasie z demontażem OFE. Widać też większe zainteresowanie Polaków dobrowolnymi formami odkładania na emeryturę (IKE i IKZE). – Napływy środków do dobrowolnych rozwiązań emerytalnych nie są tak duże, abyśmy mogli mówić o jakimś przebudzeniu Polaków – zastrzega Gradzewicz. Oszczędności gospodarstw domowych wciąż trafiają w przeważającej mierze do banków – i to głównie na rachunki bieżące i lokaty krótkoterminowe.
Zachodnie wzorce
– Nie można też wykluczyć, że wzrost stopy oszczędności ma charakter przezornościowy, jest reakcją na niepewność. Tak działo się np. w latach 2008–2009, gdy ta stopa też wyraźnie wzrosła. A ostatnie dwa lata to okres sporych zawirowań w otoczeniu polskiej gospodarki – dodaje ekonomista z NBP.