Indeks cen konsumpcyjnych (CPI), podstawowa miara inflacji w Polsce, wzrósł w październiku o 2,1 proc. rok do roku, po zwyżce o 2,2 proc. we wrześniu – oszacował wstępnie GUS.
Odczyt ten okazał się zgodny z medianą oczekiwań 23 ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet". Może on być jednak nieco mylący. Podczas gdy w ujęciu rok do roku inflacja zwolniła po trzech miesiącach zwyżek, to w ujęciu miesiąc do miesiąca wzrosła do 0,5 proc. z 0,4 proc. we wrześniu. Tak mierzona dynamika cen konsumpcyjnych w tym roku jeszcze tak wysoka nie była.
Bardziej szczegółowe dane dotyczące dynamiki cen w październiku GUS przedstawi w połowie listopada. Ekonomiści przypuszczają jednak, że do spadku inflacji przyczynił się m.in. wolniejszy niż we wrześniu wzrost cen odzieży i obuwia. To prawdopodobnie przyczyni się także do spadku uważnie obserwowanej przez Radę Polityki Pieniężnej inflacji bazowej, nieobejmującej cen energii i żywności. Ma ona wynieść 0,9 proc. rok do roku, w porównaniu z 1 proc. we wrześniu, gdy znalazła się najwyżej od 2014 r.
Apogeum inflacji
Ekonomiści nie są zgodni co do ścieżki inflacji w kolejnych miesiącach. Część z nich uważa, że tegoroczny szczyt dynamiki CPI przypadł we wrześniu, inni zaś, że nastąpi to dopiero w listopadzie, na poziomie 2,3 proc.