Dziś składki na ZUS płacimy od wynagrodzeń do poziomu trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy. Tak ustalona kwota daje w 2018 r. sumę 133 290 zł. To limit roczny, brutto. To co zarobimy do tej kwoty jest obłożone składkami na ZUS. To co powyżej już nie.
Rząd chciał likwidacji progu
Rząd chciał znieść to ograniczenie już z początkiem tego roku. Likwidacja progu odcięcia miała objąć 350 tys. najlepiej zarabiających podatników. Rząd szacował, że tylko w 2018 r. dałaby to kasie państwa dodatkowo aż 5,24 mld zł. I to po uwzględnieniu związanych z tą zmianą spadków wpływów z podatków dochodowych oraz składek na ubezpieczenie zdrowotne.
Ustawę w tej sprawie przyjął nawet Sejm. Były jednak wątpliwości co do poprawności głosowań w Senacie i prezydent odesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego. Ostatecznie nowe przepisy na razie nie weszły w życie. Tegoroczny, lipcowy, termin rozprawy nad wnioskiem prezydenta został odwołany. Widmo likwidacji progu odcięcia ciągle jednak wisi nad dobrze zarabiającymi.
Koalicja sprzeciwu
To dlatego Konfederacja Lewiatan zawiązała koalicję organizacji pracodawców przeciw zniesieniu limitu tzw. 30-krotności przy odprowadzaniu składek ZUS. Pod apelem w tej sprawie, który trafił do premiera i ministra rodziny, pracy i polityki społecznej, podpisały się już 53 organizacje, w tym obecne w Radzie Dialogu Społecznego, a także branżowe i regionalne.
Sygnatariusze apelu postulują przyjęcie przez rząd zobowiązania o utrzymaniu górnego limitu podstawy składek na ubezpieczenie społeczne, przynajmniej do 2020 roku, i podjęcie rozmów z partnerami społecznymi. Zwracają też uwagę, że nie udało się w tej sprawie osiągnąć porozumienia ze stroną rządową w Radzie Dialogu Społecznego.