Te państwa zablokowały też siedmioletni budżet UE i mechanizm pozyskiwania dochodów własnych UE umożliwiający utworzenie Funduszu Odbudowy.
Mimo poniedziałkowego polskiego i węgierskiego weta nie wszystko jeszcze stracone. Możliwe, że ostateczne rozstrzygnięcia zapadną w czwartek, podczas konferencji przywódców UE.
Stawką w tej grze jest przyszłość nowej unijnej perspektywy finansowej na lata 2021–2027, która w sumie ma wynosić ok. 1,8 bln euro. Kwota przewidziana dla Polski to ok. 161 mld euro, z czego ok. 95,4 mld euro to tzw. zwykły siedmioletni unijny budżet, a pozostałe 65,5 mld euro – pieniądze w ramach mechanizmu odbudowy i zwiększania odporności i innych nowych instrumentów (w tym ok. 23 mld euro w postaci grantów), zwanych w skrócie Funduszem Odbudowy.
Jakie efekty dla polskiej gospodarki może przynieść weto? Zdaniem Jacka Saryusza-Wolskiego, europosła z ramienia PiS, zablokowanie unijnych ram finansowych może być wręcz korzystne dla Polski. Jego zdaniem zwykły budżet unijny mógłby być realizowany na podstawie prowizorium budżetowego, w efekcie czego dostalibyśmy 23 proc. więcej (czyli ok. 117 mld euro w ciągu siedmiu lat). Polska nie mogłaby co prawda korzystać z Funduszu Odbudowy, ale politycy popierający weto uważają, że Polska sama może pożyczyć podobne kwoty na lepszych warunkach.
Ekonomiści, z którymi rozmawialiśmy, oceniają jednak, że trudno mówić o jakichś korzyściach. Wprost odwrotnie, nasza gospodarka może mocno stracić.