W lutym, jak podał NBP, eksport towarów z Polski wyniósł 21,3 mld euro, o 6,2 proc. więcej niż przed rokiem. To wynik nadspodziewanie dobry. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że wartość eksportu towarowego zwiększyła się o 2,8 proc. rok do roku. Co więcej, także styczeń był pod tym względem lepszy, niż się wydawało. Eksport zmalał wówczas o 0,9 proc. rok do roku, a nie o 2,8 proc., jak podał początkowo NBP.
Na tle ostatnich miesięcy 2020 r., gdy wartość eksportu rosła w tempie dwucyfrowym (licząc w euro), lutowy wynik może wydawać się rozczarowujący. Wtedy jednak popytowi na polskie towary sprzyjał zbliżający się brexit, który skłaniał brytyjskich importerów do zwiększania zapasów. To koło zamachowe eksportu przestało działać z początkiem roku. Pojawił się natomiast hamulec w postaci niedoboru niektórych komponentów oraz opóźnień w dostawach. W tych warunkach ponad 6-proc. zwyżka wartości eksportu to wynik dobry. W takim mniej więcej tempie polski eksport rósł średnio w 2019 r., przed pandemią.
Także o 6 proc. (licząc w euro) zwiększyła się w lutym wartość polskiego importu, który w styczniu – według zrewidowanych przez NBP danych – zmalał o 4,1 proc. rok do roku. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że import zwiększył się o 2 proc. rok do roku.
NBP w komentarzu wyjaśnił, że wzrost wartości eksportu (w złotych) napędzała przede wszystkim sprzedaż baterii samochodowych, katalizatorów, odzieży, urządzeń łączności bezprzewodowej, telewizorów i konsoli do gier wideo. – Wyniki handlu po raz kolejny znalazły się pod wpływem wzrostu produkcji w fabrykach, które dopiero rozwijają swoje moce produkcyjne w związku z niedawnymi inwestycjami zagranicznymi – zauważył Marcin Czaplicki, ekonomista z PKO BP. Na dynamikę importu (w złotych) duży wpływ miały z kolei m.in. zakupy szczepionek i preparatów diagnostycznych.