Kilkunastoprocentowy wzrost produkcji sprzedanej przemysłu i sprzedaży detalicznej w marcu były tylko przedsmakiem tego, co przyniósł kwiecień. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacują, że produkcja przemysłowa wystrzeliła w minionym miesiącu o 44 proc. rok do roku. To byłby wynik bez precedensu we współczesnej historii polskiej gospodarki. Dotychczasowy rekord, z marca 2004 r., to skok produkcji o niespełna 24 proc. rok do roku. Sprzedaż detaliczna, jak oceniają przeciętnie uczestnicy naszej ankiety, wzrosła z kolei realnie o niemal 26 proc. rok do roku. To również byłby wynik rekordowy. Dwucyfrowy był w kwietniu prawdopodobnie także wzrost przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw.
Strukturalna zmiana w przemyśle
Wszystkie te wskaźniki będą pod silnym wpływem niskiej bazy odniesienia sprzed roku, gdy gospodarkę sparaliżowała pierwsza runda antyepidemicznych ograniczeń. Ale ekonomiści nie mają też wątpliwości, że gospodarka zaczyna się rozgrzewać. Świadectwem tego są rewidowane w górę prognozy wzrostu PKB w 2021 r. Miesiąc temu ekonomiści przeciętnie szacowali, że aktywność w polskiej gospodarce wzrośnie w tym roku o 4,1 proc., po spadku o 2,7 proc. w 2020 r. Obecnie mediana prognoz wynosi już 4,5 proc. Takie mniej więcej przewidywania mają obecnie wszystkie zespoły, które są na podium naszego konkursu prognostycznego po I kwartale br. (patrz tabela). – W II kwartale zanosi się na wyraźnie większe odbicie konsumpcji, niż dotąd oczekiwaliśmy. Obowiązujące wciąż antyepidemiczne restrykcje w znacznie mniejszym stopniu stłumiły popyt niż poprzednie – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, który oczekuje obecnie odbicia PKB w br. o 4,6 proc. zamiast o 3,6 proc. Równie istotnym powodem do optymizmu jest według niego strukturalna zmiana w globalnym przemyśle, którą wywołała pandemia Covid-19. Jak tłumaczy, część produkcji w ramach globalnych łańcuchów dostaw przesunęła się z innych krajów do Polski.