RPP jest zakładnikiem rynkowych oczekiwań

Zwlekanie z kolejnymi podwyżkami stóp procentowych może osłabiać złotego, dokładając kolejną cegiełkę do bardzo wysokiej już inflacji.

Publikacja: 19.10.2021 05:20

RPP jest zakładnikiem rynkowych oczekiwań

Foto: materiały prasowe

Stopa referencyjna NBP do końca 2022 r. dojdzie do 2,5 proc. z 0,5 proc. po październikowej podwyżce. Kolejny ruch w górę – i to aż o 0,5 pkt proc. – nastąpi już w listopadzie – takie są obecnie rynkowe oczekiwania pod adresem Rady Polityki Pieniężnej w świetle notowań kontraktów terminowych na trzymiesięczny WIBOR. Oczekiwania te narastały stopniowo już od wakacji, ale po podwyżce stopy referencyjnej przed dwoma tygodniami ruszyły ostro w górę. Jeszcze na początku miesiąca inwestorzy spodziewali się wzrostu tej stopy do końca 2022 r. do około 1,5 proc.

Byle nie rozczarować

Czy RPP, gdyby wpisała się w ten scenariusz, byłaby w stanie stłumić inflację? Sama rada nie ma takiej intencji. Prezes NBP tłumaczył na ostatniej konferencji prasowej, że pierwsza od wybuchu pandemii podwyżka stóp procentowych ma jedynie na celu zapobiec utrwaleniu się inflacji na podwyższonym poziomie, gdy miną napędzające ją dziś szoki podażowe. Ekonomiści w większości przyznają, że więcej RPP w obecnej sytuacji nie jest w stanie zrobić. – W horyzoncie pół roku zmiana stóp mogłaby mieć wpływ na inflację tylko o tyle, o ile doprowadziłaby do umocnienia złotego. To jest jedyny kanał oddziaływania polityki pieniężnej na gospodarkę, który działa tak szybko – mówił niedawno na antenie Parkiet TV Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. Jak jednak podkreślał, złoty musiałby się umocnić istotnie (o co najmniej 5 proc.) i trwale. Na to zaś się nie zanosi. Na notowania polskiej waluty negatywnie wpływają obecnie napięte stosunku między Warszawą a Brukselą, ale też RPP trudno będzie rynek zaskoczyć, biorąc pod uwagę obecne oczekiwania. Nawet październikowa, całkowicie niespodziewana podwyżka stóp wpłynęła na kurs złotego tylko na krótko.

To teoretycznie oznacza, że rada mogłaby zaostrzanie polityki pieniężnej przerwać. Wysłała już sygnał, że nie zamierza bagatelizować ryzyka utrwalenia się inflacji w przyszłości, ale jednocześnie nie byłaby w stanie istotnie wpłynąć na inflację w najbliższych kwartałach. Ta i tak, niezależnie od decyzji RPP, dojdzie na przełomie lat 2021 i 2022 w okolicę 7 proc., a w całym przyszłym roku będzie prawdopodobnie średnio wyższa niż w br. Jak jednak zauważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK, nawet jeśli RPP nie może stłumić inflacji w krótkim okresie, może ją jeszcze rozpędzić, jeśli pozostanie bierna. – Jeśli w tym roku nie dojdzie do kolejnej podwyżki stóp, to złoty się osłabi. Kurs euro dojdzie do 4,80 zł. A jeśli potem też rada będzie niechętna zaostrzaniu polityki pieniężnej, to kurs euro nie będzie w okolicach 4,50 zł, jak przewidujemy, tylko wyżej – tłumaczy „Parkietowi" Benecki. Według niego stopa referencyjna NBP na przełomie lat 2022 i 2023 dojdzie do 2 proc.

Przecinanie spirali

GG Parkiet

Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku, uspokaja jednak, że nawet jeśli RPP inwestorów rozczaruje, to nie na długo. – Gdy napięcia w globalnych łańcuchach wartości dodanej zaczną słabnąć, a surowce przestaną drożeć, to zakłady na wzrost stóp zaczną być zamykane. Presja na RPP będzie się utrzymywała przez dwa, trzy miesiące, a potem będzie słabła – ocenia Mazurek. W jego scenariuszu RPP podwyższy stopę referencyjną docelowo do 1,5 proc., czyli poziomu sprzed pandemii.

Benecki podkreśla jednak, że niezależnie od kwestii kursowej, RPP musi kontynuować zaostrzanie polityki pieniężnej, bo inaczej nie będzie w stanie zapobiec utrwaleniu się inflacji. – W 2022 r., gdy luka popytowa w gospodarce się domknie, a dodatkowo pojawi się silny impuls fiskalny, będzie już za późno – ocenia. Według niego stopy muszą rosnąć systematycznie, aby nie dopuścić do dalszego wzrostu oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Także Mikołaj Raczyński, dyrektor ds. zarządzania funduszami w Noble Funds TFI, uważa, że RPP ma większy wpływ na inflację niż się powszechnie uważa. – Ludzie zaczęli masowo przekierowywać oszczędności na rynek nieruchomości, co wygenerowało nadwyżkowy popyt na dobra i usługi związane z tym segmentem gospodarki. A celowe dewaluowanie złotego tak rozkręciło eksport, że branże eksportowe zaczęły zasysać pracowników z innych branż i windować płace w całej gospodarce. Ta polityka nakręciła początki spirali płacowo-cenowej – tłumaczy „Parkietowi" Raczyński.

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie