Po dwóch zaskakujących decyzjach Rady Polityki Pieniężnej, inwestorzy zaczęli oczekiwać kolejnych dużych i skoncentrowanych w czasie podwyżek stóp procentowych w Polsce. W notowaniach kontraktów terminowych na trzymiesięczny WIBOR wyceniony jest już wzrost stopy referencyjnej NBP w horyzoncie dziewięciu miesięcy do 3 proc.
Ekonomiści też zrewidowali prognozy dotyczące polityki pieniężnej. Zmiany dotyczą jednak głównie harmonogramu podwyżek, a nie docelowego poziomu stopy procentowej. W ocenie większości ekonomistów prawdopodobnie przebije ona 2 proc., ale do 3 proc. nie dojdzie. Także piątkowa wypowiedź prezesa NBP Adama Glapińskiego sugeruje, że inwestorzy przeceniają jego determinację w walce z inflacją.
W lutym koniec cyklu
– Dalsze decyzje RPP będą zależały od tego, jakie będą szanse na spadek inflacji w 2023 r. poniżej 3,5 proc. Bo prezes NBP i być może także część członków Rady interpretuje obecnie cel inflacyjny przedziałowo – ocenia w rozmowie z „Parkietem" Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.
To oznacza, że z perspektywy prezesa Glapińskiego nie ma konieczności sprowadzenia inflacji do celu NBP, czyli 2,5 proc. Wystarczy, że znajdzie się ona w paśmie dopuszczalnych odchyleń od celu, które wynosi od 1,5 do 3,5 proc. Nowe prognozy analityków z banku centralnego sugerują, że w 2023 r. inflacja będzie średnio wynosiła średnio 3,7 proc. Sporządzono je jednak przy założeniu, że stopa referencyjna NBP pozostałaby na poziomie sprzed środowej podwyżki (0,5 proc.). – Podwyżka o 0,75 pkt proc. teoretycznie mogłaby wystarczyć, aby sprowadzić inflację poniżej 3,5 proc. Kolejna projekcja, w marcu, może to pokazywać – mówi Borowski.