Rok 2025 na Wall Street przechodzi do historii nie tylko pod znakiem zawieruchy związanej z działaniami prezydenta Trumpa, ale też dalszego wzrostu rynkowej dominacji spółek okrzykniętych mianem „Magnificent–7”. Łączna kapitalizacja giełdowa tych „siedmiu wspaniałych” właśnie w bieżącym roku po raz pierwszy przekroczyła pułap 20 bilionów dolarów (dziesięć lat temu były to raptem 2 bln USD), w pewnym momencie sięgając rekordowych 33 proc. kapitalizacji wszystkich spółek z indeksu S&P 500.
Dla porównania, udział Mag–7 w łącznych zyskach firm z S&P 500 też jest rekordowy, choć jednak wyraźnie niższy – przekroczył właśnie 24 proc. prognoz zarobków na kolejne 12 miesięcy. Widać więc, że „wspaniali” cieszą się u inwestorów sporym kredytem zaufania co do podtrzymania świetnej passy.
Jedną z najmocniejszych stron Mag–7 była dotąd niska kapitałochłonność, która była jednym z głównych czynników zapewniających astronomiczną rentowność działalności. Obecnie pojawiają się jednak głosy poddające w wątpliwość utrzymanie takiego modelu biznesowego wraz z ogromnym wzrostem nakładów inwestycyjnych w ramach „wyścigu AI”. Z naszych obliczeń wynika, że w ostatnich czterech kwartałach Mag–7 wydały na tzw. capex już niemal połowę wpływów gotówki z działalności operacyjnej.
Znany strateg rynkowy Ed Yardeni ogłosił właśnie, że po raz pierwszy od 15 lat przestaje rekomendować przeważanie akcji spółek z sektorów IT i komunikacji w portfelu, uzasadniając to obawami przed rosnącą wzajemną rywalizacją spółek z Mag–7.