Po tym, jak amerykańskie indeksy akcji finiszowały w czwartek znacznie poniżej dziennych maksimów, na pozostałych rynkach w piątek od rana inwestorzy woleli realizować zyski, niż myśleć o kupowaniu. Tym bardziej że kontrakty na amerykańskie indeksy zapowiadały słabe otwarcie za oceanem. Ważnym punktem dnia miała być publikacja danych z rynku pracy w USA. Główne europejskie indeksy wystartowały na czerwono, podobnie jak polski WIG20. Spadki przez kilka pierwszych godzin nie były jednak drastyczne. Sytuacja zmieniła się po publikacji wspomnianego raportu, który okazał się słabszy od oczekiwań. Inwestorzy nie musieli długo się zastanawiać i ruszyli do sprzedaży akcji. Otwarcie rynku za oceanem jeszcze podkręciło negatywne emocje. W godzinach popołudniowych Nasdaq tracił ponad 2 proc., zaś S&P 500 osuwał się o 1,4 proc. WIG20, który na dwie godziny przed końcem sesji nawet zdołał przebłysnąć na zielono, w ostatnich kilkudziesięciu minutach stracił około 50 pkt i zamknął się z 2,3-proc. spadkiem. Indeks krajowych dużych spółek rozpoczynał miniony tydzień od ataku na 2450 pkt, tymczasem zakończył go na 2318 pkt i jak na razie nie wygląda na to, żeby spadki miały się szybko zakończyć. Zwłaszcza gdy główne rynki również poddają się wyprzedaży.