Miniony tydzień był dość trudny dla inwestorów, choć jego wynik niemal neutralny. Na wszelką niepewność w handlu za oceanem krajowy rynek reagował ze znacznie większą siłą, choć ostatecznie WIG20 ani razu w ciągu pięciu dni nie zmienił swojego położenia o więcej niż 1 proc. To tylko pozorny brak zmienności, bo niemal każda z pięciu świec została okraszona długim (najczęściej dolnym) cieniem.
Byki zaciekle broniły indeksu dużych spółek przed spadkiem poniżej 2370 pkt. W czwartek zaś WIG20 powrócił nad 2400 pkt. Na jak długo? W piątek wybicie ponad krótkoterminową linię trendu spadkowego zostało potwierdzone zwyżką o 0,38 proc. i finiszem na 2412 pkt. Oznacza to, że cały tydzień indeks kończy z dorobkiem 11 pkt. Z jednej strony taki bilans pewnie niewielu ucieszy, tym bardziej że wynik WIG20 Total Return od początku roku sięga 6,6 proc.
Dla porównania amerykańscy inwestorzy na lipcowo-sierpniową przecenę mogą patrzeć już tylko jak na utraconą okazję, bo przy blisko 18-proc. zwyżce amerykański indeks jest tuż przed rekordami. Do tego z historycznego szczytu cieszyli się w mijającym tygodniu inwestorzy w Niemczech. Z drugiej jednak strony od indeksu dużych spółek, w którym główną grupą są banki, coraz trudniej oczekiwać fajerwerków przy perspektywie cięć stóp na głównych rynkach we wrześniu.