O ile w poniedziałek mogliśmy się cieszyć z tego, że nasz rynek oparł się presji otoczenia, a WIG20 zakończył dzień na plusie, o tyle wtorek przyniósł brutalne zderzenie z rzeczywistością. Z europejskiego lidera staliśmy się outsiderem.
Od początku notowań na naszym parkiecie dominowała podaż. Po godzinie handlu WIG20 tracił już ponad 1 proc., a po dwóch 1,5 proc. Jak się jednak później okazało, niedźwiedzie wcale nie zamierzały się zatrzymywać. Z każdą godziną handlu spadki na GPW przyspieszały. Główne europejskie wskaźniki co prawda też notowały spadki, ale w przypadku niemieckiego indeksu DAX oscylowały one w okolicach 0,5 proc. Tylko nieco słabiej prezentował się francuski CAC 40. Bez wyraźnego ruchu rozpoczął się też handel na Wall Street.
Nasz rynek tym razem jednak żył własnym życiem. W drugiej części dnia na naszym parkiecie byliśmy świadkami małej paniki. WIG20 zaczął tracić ponad 3 proc. i zjechał poniżej 2500 pkt. W takim stylu zakończył też notowania. Wskaźnik blue chips stracił 3,3 proc. Spadki, chociaż nie aż tak duże, zanotowały również średnie i małe spółki. mWIG40 zakończył dzień 2,6 proc. pod kreską, a sWIG80 stracił 1,3 proc.