W finale obyło się bez niespodzianek – Nvidia zorganizowała inwestorom nastroje w sektorze spółek technologicznych, gdy dane makro wywołały zaniepokojenie inwestorów siłą gospodarki amerykańskiej i brakiem przestrzeni do obniżek ceny kredytu. Symboliczna była tu sesja czwartkowa, w trakcie której rynki musiały sumarycznie reagować na raport kwartalny spółki Nvidia, dane z rynku pracy w USA oraz wymowę protokołów z ostatniego posiedzenia FOMC. Na Wall Street przecenie poddało się 10 z 11 sektorów, na które można podzielić indeks S&P500 i jedynym drożejącym był sektor technologiczny. Nvidia, która w środę wieczorem potwierdziła raportem swoją atrakcyjność dla inwestorów, znalazła się powyżej psychologicznej bariery 1000 USD i w całym tygodniu zyskała 15 procent. Reszta rynku skupiła się raczej na sygnałach, iż przestrzeń do obniżek ceny kredytu przez Fed redukuje się do ledwie 1 obniżki stóp procentowych w IV kwartale bieżącego roku, a kolejny krok może pojawić się dopiero w styczniu przyszłego roku. Efektem odpowiedzi na sprzeczne impulsy była zwyżka Nasdaqa Composite w perspektywie tygodniowej o 1,41 procent, gdy S&P500 zdołał ugrać wzrost o ledwie 0,03 procent. W przypadku DJIA tydzień skończył się spadkiem o 2,33 procent, gdy niemiecki DAX stracił 0,06 procent, a francuski CAC oddał 0,89 procent.
W przypadku spółki Nvidia układ sił jest stosunkowo czytelny. Wyścig firm i instytucji o obecność na rynku AI jest stale aktualny i sektor związany z tą niszą będzie jeszcze długo w centrum uwagi inwestorów. W przypadku reszty rynku znacznie ważniejsze są perspektywy polityki Fed, która coraz bardziej zaczyna zachęcać do korekty zwyżek. Wspomniane wcześniej wyceny polityki Fed z jedną obniżką ceny kredytu w końcówce roku wpływają na rentowność długu, która zarówno w przypadku papierów dwuletnich rządu USA – które tradycyjnie są wrażliwsze na krótkookresowe perspektywy zmian w polityce Rezerwy Federalnej – jak i papierów dziesięcioletnich lokuje się przy psychologicznych poziomach 5,0 i 4,5 procent. W praktyce, gdy dług płaci 4,5 do 5,0 procent korekta na rynkach akcji jawi się jako wysoce oczekiwania. W istocie coraz bardziej realny brak zmian w polityce Fed do końca roku stawia pod znakiem zapytania zdolność rynków do ugrania czegokolwiek znaczącego w kolejnych dwóch kwartałach. Naszym zdaniem oceny, iż w końcówce roku akcje nie będą wyżej od poziomów granych na kilka dni przed zakończeniem maja jawią się jako przedwczesne, ale korekta w kolejnych kilkunastu tygodniach jawi się nie tylko jako konieczna, ale realna. Oczywiście, wiele będzie zależało od danych makro, które pojawią na starcie czerwca. Na plan pierwszy wybiją się tradycyjnie comiesięczne dane z rynku pracy w USA i odczyty wskaźników inflacji PCE za kwiecień.
Majowy optymizm giełd po kwietniowej korekcie – wszystkie wspomniane wyżej indeksy notują w kończącym się właśnie miesiącu zwyżki i szybują blisko ATH – staje się problemem również przez wyprzedzanie wydarzeń, które nie będą miały miejsca. Starczy przypomnieć, iż brama do majowych wzrostów akcji została otwarta przez konferencję prezesa Fed po majowym posiedzeniu FOMC. Wówczas Jerome Powell powiedział, iż kolejnym krokiem FOMC będzie redukcja ceny kredytu. Po blisko miesiącu inne rynki – jak wspomniany dług – znów wyceniają grany w kwietniu scenariusz „higher for longer”, gdy akcje stale operują w modelu redukowania ceny kredytu. Jedna ze stron rynkowej układanki jest w błędzie i naszym zdaniem są nimi gracze na rynkach akcji, których perspektywy w kolejnych kilkunastu tygodniach jawią się jako mniej atrakcyjne od bezpiecznego długu płacącego 4,5-5 procent. W szerszej perspektywie patrząc scenariusz kontynuacji hossy – poprzedzonej korektą – jawi się jako obowiązujący. Oczywiście, wspomniane wcześniej brak obniżek ceny kredytu i rentowność długu w USA są problemem, ale nie byłoby takiego układu sił, gdy amerykańska gospodarka nie operowała z siłą sygnalizującą podtrzymanie wzrostu gospodarczego. Na dziś większość prognoz nie przewiduje recesji w perspektywie 12 miesięcy, co buduje fundament pod zwyżki cen akcji na koniec bieżącego roku, a nawet pierwszą połowę przyszłego roku. Sumując, hossa pozostaje aktualna, ale potrzebuje korekty.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ