Dane miały pojawić się w kontekście zamkniętych rynków, więc przesądzające okazały się rozliczenia kończące I kwartał. Stąd czasami nietypowe ruchy, które nie złożyły się w jednoznaczny obraz kondycji głównych rynków. W przypadku Wall Street tygodniowemu, skromnemu spadkowi Nasdaqa Composite towarzyszyły zwyżki S&P500 i DJIA. Relatywna słabość indeksu rynku symbolicznego dla sektora nowych technologii była w dużej mierze związana z przeceną spółek w koszyku tzw. Cudownej Siódemki, których część zakończyła tydzień korektami wcześniejszych zwyżek – Apple, Microsoft, Meta Platforms czy Nvidia – gdy inne nie rosły na tyle dynamicznie, by zrównoważyć spadki pozostałych. W Europie wzrost niemieckiego DAX-a był czytelnie większy od zwyżki francuskiego CAC40. Całość sumuje się w obraz, w którym o wyniku dnia lub tygodnia potrafiły przesądzić pojedyncze ruchy zbudowane na zmiennych o marginalnym znaczeniu w perspektywie więcej niż jednej sesji. Inaczej mówiąc to był przedświąteczny tydzień, który można ze spokojem uznać za odliczony i zagrany bez większych emocji.
Niemniej, na giełdach można było dostrzec rozgrywki związane z zamknięciem naturalnych okresów rozliczeniowych – jakimi zawsze są koniec miesiąca i koniec kwartału – i związane z tym pytania, co dobry I kwartał oznacza dla rynków w perspektywie rozpoczętego roku? W tym kontekście warto odnotować, iż w I kwartale 2024 roku S&P500 wzrósł o 10,16 procent, gdy DJIA zyskał 5,62 procent przy zwyżce Nasdaqa Composite o 9,11 procent. W Europie niemiecki DAX skończył I kwartał wzrostem o 8,87 procent przy zwyżce francuskiego CAC40 o 5,72 procent. Świąteczny weekend wypadający dokładnie na zamknięcie kwartału pozwolił uzupełnić wyniki Q1 o analizy danych historycznych. W efekcie prasa okołorynkowa została zalana wyliczeniami, które sprowadzają się do prostej tezy, iż doskonały pierwszy kwartał oznacza więcej zwyżek w kolejnych trzech kwartałach. Patrząc na S&P500 I kwartał 2024 roku zapisał się jako jeden z najlepszych w historii. Licząc tylko dla bieżącego stulecia, szeroki indeks zapisał czwarty, najlepszy I kwartał od 2000 roku. Rozciągnięcie analizy poza bieżące stulecie pozwala odnotować, iż niemal zawsze – wyliczenia mówią o 94 procent przypadków - mocna zwyżka w I kwartale roku oznacza więcej zwyżek w kolejnych trzech kwartałach roku. Inaczej mówiąc szczyty roku kreślone w I kwartale były niemal zawsze poprawiane na zakończenie danego roku.
W zarysowanym układzie sił rynki będą operowały w kontekście pytań, jak dużo zostało do ugrania w kolejnych trzech kwartałach i jaka będzie ścieżka dojścia do nowych szczytów na zamknięcie roku? W naszej opinii obecny układ sił w gospodarce amerykańskiej sprzyja kontynuacji hossy. Gotowość Fed do obniżek ceny kredytu pojawiła się w kontekście stale aktualnego scenariusza wzrostowego w gospodarce przy zgodzie banku centralnego na dłuższe dojście do celu inflacyjnego. Inaczej mówiąc, giełdy mają szanse operować z najlepszym połączeniu z możliwych, które sumuje się w rzadki w historii scenariusz miękkiego lądowania, a więc przejścia gospodarki przez okres zacieśnienia monetarnego na potrzeby walki z inflacją bez popadnięcia w recesję i osłabienia rynku pracy. W efekcie nie można wykluczyć scenariusza, w którym doskonały I kwartał roku stanie się tylko wstępem do doskonałego roku w całości. Dla równowagi dla tego optymistycznego scenariusza trzeba jednak znów przywołać dane historyczne, które mówią, iż od 1950 roku dla S&P500 każdy dobry I kwartał roku owocował głównie podwojeniem zwyżki w kolejnych trzech kwartałach roku. W praktyce, gracze mogą oczekiwać, iż kolejne dziewięć miesięcy nie będzie już tak wystrzałowe, jak pierwsze trzy. Nie można też zapominać o roku 1987, który rozpoczął się dobrze, a skończył się w kontekście październikowego krachu, który przeszedł do historii jako Czarny Poniedziałek.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ