Takie sesje jak piątkowa przechodzą do historii. Byliśmy świadkami niecodziennych wydarzeń, które nie tylko na długo pozostaną w pamięci inwestorów, ale mogą mieć także swoje konsekwencje na przyszłość.
Pierwsze minuty handlu nie zwiastowały dramatu. WIG20 tuż po starcie był bowiem nad kreską. Co prawda z racji tego, że w piątek wygasały kontrakty terminowe, trzeba było się liczyć z większymi ruchami, ale nadeszły one już w pierwszej godzinie handlu. I trzeba było powiedzieć, że to nie były zwykłe ruchy. To było rynkowe trzęsienie ziemi.
W centrum uwagi rynku znalazła się spółka LPP. Amerykańska firma Hindenburg Research wskazała, że LPP wcale nie wycofało się z działalności na rynku rosyjskim. To był jak grom z jasnego nieba. Akcje LPP znalazły się pod ogromną presją podaży. Kilka razy w ciągu dnia handel nimi był zawieszany. Ostatecznie akcje zostały przecenione o blisko 36 proc. co jak na spółkę z WIG20 jest niebywałym wydarzeniem.
Siłą rzeczy oberwał też sam WIG20. Ten pod koniec dnia momentami tracił ponad 3 proc. Ostatecznie spadł 2,5 proc. Obroty na całym rynku wyniosły rekordowe 6 mld zł, do czego przyczyniło się też wygasanie kontraktów terminowych.