WIG20 niestety spadł o 1,21%, mWIG40 o 0,51%, jedynie sWIG80 zyskał 0,27%. 3,88% tracił Santander, 3,80% PZU, z powynikowej zapaści częściowo wydostał się mBank, który na godzinę przed zamknięciem handlowany był w okolicy 530 zł, co oznaczało przeszło pięcioprocentową przecenę. Zachowanie GPW na tle świata pozostaje w tym roku dość chimeryczne, ale po doświadczeniach ze stycznia trudno też przypisywać nadmierną wagę nagłym i nie do końca wyjaśnialnym spadkom. Konferencja prezesa NBP, mimo iż szeroko komentowana, po raz kolejny nie miała w naszej opinii dużego wpływu na notowania akcji, choć złoty reagował aprecjacją na deklarację, że w tym roku nie będzie w RPP większości, która mogłaby poprzeć wniosek o obniżkę stóp procentowych. Na przestrzeni kilku powyborczych miesięcy Rada najwyraźniej przeszła metamorfozę z prowadzącego najłagodniejszą politykę monetarną organu decyzyjnego na świecie do jednego z najbardziej konserwatywnych, ale niezależnie od przyczyn takiego stanu rzeczy obecna retoryka prezesa Glapińskiego jest nam znacznie bliższa niż wcześniejsza.
S&P 500 zyskał 0,06%, a Nasdaq 0,24%. Także w USA nie działo się wiele, choć Walt Disney niemal podwoił wzrosty ze środowego handlu posesyjnego, by zyskać finalnie 11,50%. Jeszcze więcej (+16,79%) zyskiwał Ralph Lauren – po raporcie LVMH rewelacyjne wyniki w tym sektorze nie są już takim zaskoczeniem, ale dynamika przychodów w Chinach na poziomie 30% r./r. musi robić wrażenie. Cały sektor dóbr luksusowych zachowuje się w tym roku jeszcze lepiej niż znacznie ważniejsza i uważniej obserwowana technologia.
W kontynentalnych Chinach rozpoczynają się dzisiaj obchody Nowego Roku, zamkniętych zostało także wiele innych giełd, m.in. tajwańska i koreańska. Akcje w Hongkongu swój okres przerwy poprzedziły trzecią spadkową sesją z rzędu, handel na innych azjatyckich rynkach ma mieszany przebieg. Kalendarz makroekonomiczny jest dziś niemal pusty. Najciekawszym punktem dnia będą rewizje CPI w USA, w ubiegłym roku wywołały one spore zamieszanie. Nie spodziewamy się na rynkach akcji dużych ruchów cen w którąkolwiek ze stron.
Tylko raz DAX zdołał finiszować powyżej 17000 punktów
Piotr Neidek, BM mBanku
Ani we środę, ani wczoraj wyczyn ten się nie powtórzył. Indeks pozostaje wewnątrz lokalnej konsolidacji. Wygląda to tak, jakby na Deutsche Boerse czekali, aż na Wall Street pojawi się realizacja zysków. Wskaźnik chciwości ponownie jest w skrajnie wychylony. To generuje ryzyko przeceny w USA, co widać także na europejskich parkietach. Gdyby DAX wszedłby w etap korekty z obecnych poziomów, wówczas niedźwiedzie mogłyby próbować wykorzystać podwójny szczyt. Druga i trzecia linia wciąż jest słaba. Ani mDAX ani sDAX nie potwierdziły ostatnich szczytów. To zwiększa ryzyko przeceny, ale klasycznych sygnałów sprzedaży jak na razie nie widać. DAX wciąż się broni. Ewentualne zamknięcie dnia poniżej 16821 pkt mogłoby okazać się pretekstem dla niedźwiedzi. Do tej wysokości byki jak na razie są bezpieczne.
Indeks szerokiego rynku otarł się o psychologiczną wartość 5000 punktów. Nie udało się jednak finiszować powyżej tego poziomu. Czy fakt dotknięcia magicznej wartości 5000 pkt okaże się wisienką na torcie, może okazać się „na dniach”. S&P 500 jest najmocniej wykupiony od września 2021r. Na nowych maksimach zameldował się Nasdaq 100. Wzrosty nie były imponujące, ale w skali całego tygodnia wynik rośnie w siłę. Ciekawie prezentuje się DJTA (+0,4%). Wczoraj indeks przetestował górne ograniczenie trójkąta. Z formacji wybił się w tym tygodniu i jak na razie byczy sygnał pozostaje utrzymany. To generuje presję na dalszą zwyżkę. Rosnący w siłę DJTA to pozytywna informacja dla DJIA. Jak pokazuje historia, te dwa indeksy podczas stabilnych okresów hossy, powinny iść razem w parze. Od kilku miesięcy transportowy benchmark jednak nie potwierdza tego, co robi DJIA. Sytuacja ta może się jednak wkrótce zmienić. Chyba, że DJTA zrobi podwójny szczyt i wyśle zaproszenie dla akcyjnych niedźwiedzi.