W ostatnich pięciu sesjach pułap 2200 pkt działa na WIG20 jak magnes. Zarówno w cenach otwarcia jak i zamknięcia indeks dużych spółek nie jest w stanie oddalić się od niego na większy dystans. Dla kupujących jest to na ten moment bezpieczna linia wsparcia, ale ewentualne zyski wcale nie są pokaźne - podaż atakuje już przy kilkunastu punktach powyżej okrągłego poziomu. Zmienność WIG20 mocno się zatem ograniczyła, co oczywiście nie byłoby niczym niezwykłym, gdyby podobna sytuacja panowała na rynkach bazowych. Tymczasem w USA trend wzrostowy, który wynosi S&P 500 czy Nasdaqa na nowe rekordy, trwa w najlepsze. Krajowi inwestorzy muszą się zadowolić jedynie potwierdzeniem wybicia z krótkoterminowego trendu wzrostowego, który od końca grudnia drążył zeszłoroczne zyski inwestorów. Marne to jednak pocieszenie zważywszy, że WIG20 wciąż jest 5,8 proc. pod kreską. Indeks nie może sobie znaleźć kierunku przez przebywające w letargu banki. Subindeks tej grupy spółek w ostatnich dniach także zamknął się w wąskiej, bocznej konsolidacji. W czwartek również banki głównie przyglądały się z boku głównym aktorom. Najgorzej z WIG20 wypadły Pepco Group (już 17 proc. straty od początku roku) oraz Kruk. Na czele znalazło się z kolei Dino Polska, a za handlową spółką plasował się CD Projekt.
Ostatecznie w czwartek WIG20 stracił 0,3 proc., ale wcale nie zmienia to obrazu technicznego indeksu. Najbliższe wsparcie i opór pozostają w grze. Z najlepszej strony pokazał się mWIG40, który zyskał 0,37 proc., ale sWIG80 kończył z 0,54-proc. przeceną.