Spekulacyjny rollercoaster
Pierwsza połowa 2024 roku zapowiada się niezwykle emocjonująco, z uwagi na finalne decyzje amerykańskiego regulatora SEC, w sprawię wyczekiwanych wniosków ETF oraz czwarty w historii halving Bitcoina. Rynek oczekuje, że synergiczny efekt obu tych wydarzeń rozpocznie nową hossę kryptowalut. Spadające rentowności obligacji i niższa stopa wolna od ryzyka rzucają inwestorów ponownie, w ramiona ryzykownych aktywów. Czy los Bitcoina jest jednak pewny, zanim rozpoczął się nowy rok? Faktem jest, że utworzenie spotowych funduszy ETF na Bitcoina, budzi skojarzenia podobne do pierwszych takich funduszy na rynku złota czy indeksu S&P 500, które sprzyjały aprecjacji cen wymienionych aktywów w średnim i długim terminie. Analizując możliwy wpływ takiego scenariusza na cenę Bitcoina, należy zrozumieć, czym nowy instrument różniłby się, od wszystkich dotychczas dostępnych?
Historycznie wydarzenia takie jak wprowadzenie pierwszych kontraktów Bitcoin futures na giełdzie CBOE w Chicago w grudniu 2017 czy pierwszy ETF, bazujący na kontraktach futures w 2021, prowadziły do realizacji zysków. Nie zdołały zdeterminować średnioterminowego trendu i nie przyniosły szeroko oczekiwanych, pozytywnych efektów. Czy tym razem będzie inaczej? Źródło: XTB Research
Fundusze ETF, miałyby śledzić cenę rynkową Bitcoina, skupując Bitcoiny bezpośrednio z rynku, w imieniu inwestorów, co stanowiłoby zabezpieczenie takiego funduszu. Przy ograniczonej podaży Bitcoina sprawia to, że w przypadku dużych zakupów instytucjonalnych, naturalnym efektem mogłyby być wyraźne wzrosty cen. Wszystko to obywałoby się w sposób technicznie identyczny do akcji, bez konieczności angażowania się w transakcje na kryptowalutowych giełdach czy posiadanie własnych tzw. portfeli sprzętowych.
Według szeregu analiz ułatwiłoby to dostęp do inwestowania w Bitcoina, osobom niechętnym innowacjom oraz instytucjom takim jak fundusze emerytalne, które dzięki funduszom ETF mogłyby zgodnie z wymogami regulacyjnymi wejść na niedostępny do tej pory rynek kryptowalut. Warto podkreślić, że na tę chwilę taka możliwość ograniczona byłaby do instytucji amerykańskich. W Europie możliwość inwestycji w Bitcoina poza giełdami crypto istnieje od dawna, np. poprzez szwedzki Bitcoin Tracker ETN, denominowany w EUR, który nie cieszy się jednak poważnym zainteresowaniem.
Patrząc na wysiłek, jaki włożyło łącznie 13 instytucji, aplikujących o stworzenie pierwszego w historii, spotowego funduszu ETF na Bitcoina oraz zaangażowanie samej agencji, dochodzimy do wniosku, że akceptacja wniosków jest realna. Reuters wskazuje, że SEC w zwiększył wysiłki oraz częstotliwość kontaktów z interesariuszami, a największy na świecie fundusz inwestycyjny, BlackRock kolejny raz zmodyfikował swój wniosek. Jednocześnie w krótkim terminie wpływ funduszy ETF na cenę Bitcoina jest przede wszystkim nieoczywisty i może być mniejszy, niż oczekuje branża, prowadząc przegrzany rynek, do realizacji zysków i scenariusza ‘kupuj plotki, sprzedawaj fakty’. Bez wątpienia jednak fundusz ETF na cenę spot jest czymś, co może znacznie zwiększyć popyt i podnieść zainteresowanie Bitcoinem.