Odbicie, jakie widzieliśmy w środę na warszawskiej giełdzie, na razie wydaje się być jedynie incydentem. W czwartek wróciliśmy do schematów, które dobrze znamy z ostatnich tygodni. Początek notowań mógł dawać nadzieję, że byki będą próbowały jednak coś ugrać. WIG20 zyskiwał na wartości, chociaż nie były to jakieś znaczące wzrosty. Po dwóch godzinach handlu i one w zasadzie wyparowały. Podaż znów zaczęła dawać o sobie znać, chociaż też udawało się uniknąć jakiejś głębszej przeceny. Byki co chwila próbowały też wyprowadzić jakąś kontrę, przez co przez kilka godzin widzieliśmy przeciąganie liny przy poziomie środowego zamknięcia notowań. Na poważniejszy impuls trzeba było czekać do włączenia się kapitału amerykańskiego do gry. Początek notowań na Wall Street przyniósł dość wyraźne spadki głównych indeksów, które sięgały nawet 1 proc., a to dla naszego rynku okazało się być argumentem, wobec którego nie można było przejść obojętnie. W efekcie w ostatniej fazie notowań niedźwiedzie miały pole do popisu. Warunki te skrzętnie zostały wykorzystane. Ostatecznie bowiem indeks największych firm notowanych na GPW spadł 0,8 proc. Do przeceny na naszym parkiecie mocno przyczyniła się firma CD Projekt. Ogłosiła ona zmiany w zarządzie, a także podała dane o sprzedaży gry „Cyberpunk” i dodatku do niej. Spadek cen akcji o ponad 6 proc. najlepiej świadczy o tym, jak informacje te przyjął rynek.