Niedźwiedzie na GPW dzielą i rządzą. Ich siłę widzieliśmy zarówno w poniedziałek, jak i we wtorek. Prawdziwy pokaz ich mocy obserwowaliśmy jednak dopiero w środę. To była gra do jednej bramki.

Już początek dnia pokazał, że byki są i zapewne pozostaną w głębokiej defensywie. W pierwszej godzinie handlu WIG20 tracił ponad 1 proc. Wtedy wydawało się, że głównym zadaniem dla popytu będzie obrona okrągłego poziomu 2000 pkt. Ten jednak pękł jak zapałka. Przecena na GPW z każdą godziną przybierała na sile. W południe indeks największych spółek naszego rynku tracił już ponad 2,5 proc., co czyniło go najgorszym indeksem na Starym Kontynencie (część rynków europejskich w środę miała jednak wolne).

W drugiej części dnia oczy miały być zwrócone na Stany Zjednoczone. Tam początek notowań również przyniósł spadki. Jak się jednak okazało, w centrum uwagi wcale nie było Wall Street, lecz decyzja RPP. Rada obniżyła stopy procentowe aż o 75 pkt bazowych, co okazało się totalnym zaskoczeniem na rynku (oczekiwano, że nawet jeśli dojdzie do cięcia, to maksymalnie o 25 pkt bazowych). Wprowadziło to duże zamieszanie na rynku giełdowym. WIG20 zaraz po decyzji RPP zaczął tracić ponad 3 proc., a wyraźne spadki widzieliśmy w przypadku akcji banków. Po pierwszym szoku rynek jednak zwrócił się w kierunku spółek nastawionych na handel i konsumenta (niższe stopy powinny bowiem wspierać konsumpcję). Drożały więc papiery takich spółek jak Dino czy Allegro. To poprawiło nieco notowania WIG20. Choć ostatecznie i tak zamknął on notowania 2,4 proc. pod kreską.

Przecena dotknęła również średnie i małe spółki. mWIG40 stracił 1,3 proc., a sWIG80 1,1 proc. Środowe ruchy został okraszone stosunkowo dużą aktywnością inwestorów. Obroty na całym rynku przekroczyły poziom 1,4 mld zł.