Ten tydzień na warszawskiej giełdzie, przynajmniej jeśli chodzi o nasz flagowy indeks WIG20, należy do niedźwiedzi. Spadki obserwowaliśmy już w poniedziałek, jednak były one jeszcze umiarkowane. Już jednak we wtorek podaż docisnęła mocniej.

Od początku dnia karty na naszym rynku rozdawały niedźwiedzie. Początkowo przecena była jeszcze nieduża. W pierwszych minutach handlu WIG20 tracił bowiem jedynie 0,2 proc. Nadzieje na to, że uda się z tego wyprowadzić jakąś kontrę szybko jednak zostały zgaszone. Po godzinie od rozpoczęcia handlu wskaźnik największych spółek naszego parkietu był 0,8 proc. pod kreską. Stawiało nas to w roli outsidera na Starym Kontynencie. Co gorsza, rola ta przypadła nam do gustu. Byki co prawda próbowały coś ugrać i przez moment wydawało się, że może coś nawet z tego wyjść. Udało się jednak tylko ograniczyć skalę przeceny i to tylko na moment.

W drugiej połowie dnia sprzedający znów doszli do głosu. Kontrastowało to z dość spokojnym handlem na głównych europejskich parkietach, a także ze wzrostowym początkiem dnia na Wall Street. Nasz rynek nie dość, że nie miał ochoty skorzystać z tego otoczenia, to jeszcze mocniej ruszył pod prąd. Na ostatniej prostej notowań wyprzedaż się nasiliła i byki musiały wywiesić białą flagę. Ostatecznie WIG20 zamknął notowania 1,7 proc. pod kreską. Nieco lepiej poradził sobie mWIG40, który stracił 0,8 proc. Znów siłą na tym tle imponował sWIG80, który do ostatniej chwili starał się ratować honor byków. Ostatecznie zyskał on 0,2 proc. Obroty na głównym parkiecie znów zbliżyły się do przyzwoitego poziomu 1 mld zł.