Giganci technologiczni, tacy jak Amazon, Facebook, HP, Google czy Twitter, zwalniają tysiące pracowników. Zarządy ostrożnie wypowiadają się co do perspektyw wynikowych w 2023 roku. W Polsce od kilku tygodni również słyszymy o pojawiających się zwolnienia grupowych w różnych obszarach gospodarki, a na portalach rekrutacyjnych pojawia się miesięcznie kilka procent mniej ofert niż w analogicznym okresie ub.r. Bankrutują niemieckie przedsiębiorstwa z kilkudziesięcioletnią tradycją. A polityka monetarna pozostaje w dalszym ciągu restrykcyjna i na chwilę obecną nic nie wskazuje, aby to się miało zmienić. Wszystko to tworzy prolog do 2023 roku. Ciekawie w tym kontekście zachowuje się WIG, który od dołka w październiku wzrósł o solidne ponad 20 proc. Inwestorzy mogą zatem nieco odetchnąć z ulgą, niemniej jednak połączenie wzrostów na GPW z pogarszającym się otoczeniem makroekonomicznym skłania do pytania – dokąd zmierzasz, giełdo? Widzę dwa scenariusze – pierwszy, pozytywny, jest taki, że rynek już przyzwyczaił się do ponurych prognoz i zdyskontował je z nawiązką, a w 2023 roku może być tylko lepiej. W drugim rynek zasłużył na korektę wzrostową, gdyż nawet w rynkach niedźwiedzia się one pojawiają, jednak bessa się jeszcze nie skończyła i czeka na powrót do spadków, zanim na dobre rozpocznie się nowy rynek byka. Odpowiedź na pytanie, który scenariusz jest prawdziwy, przyniosą kolejne miesiące.