Podwyższona zmienność w ostatnich kwadransach sesji poprzedzona została marazmem związanym z sezonem ogórkowym. Długi weekend i piękna pogoda zniechęciły do aktywnego uczestnictwa na GPW. Niedźwiedzie zmęczone spychaniem indeksów na południe wzięły sobie wolne. Niskie otwarcie się GPW sprzyjało spekulacyjnej grze na zwyżki. WIG20 ponowił proces budowania podwójnego dna, które jednak może okazać się jedynie iluzją końca bessy. Rynek jest już zmęczony czerwienią i kiedy pojawia się okazja do zwyżki, byki ją wykorzystują.

Na uwagę zasługuje relatywna siła WIG20 względem DJIA. O ile w średnim terminie warszawski indeks jest ewidentnie w ogonie światowych benchmarków, o tyle w ostatnich dniach zachowuje się względnie lepiej. Niskie otwarcia stają się pretekstem do wyciągania indeksu na północ. A im niżej skończy DJIA, tym ciekawszy start sesji nad Wisłą. Historia pokazuje, że tego typu zjawisko nie jest czymś nadzwyczajnym i bynajmniej nie świadczy o końcu bessy. Po prostu w późniejszych etapach, kiedy Wall Street będzie mocniejsze, GPW ponownie stanie się enklawą słabości. Gracze znad Wisły przyzwyczajeni są już do tego, że w tej części świata płynie się pod prąd. Z technicznego punktu widzenia WIG20 ma nawet miejsce do tego, aby powalczyć o 100–150 pkt korekty wzrostowej. Taki scenariusz nie popsułby układu bessy i byłby czymś normalnym.