"Po zakończonej skromną zwyżką piątkowych notowaniach na Wall Street otwarcie handlu na Starym Kontynencie miało miejsce po zielonej stronie. WIG20 zanotował zwyżkę wynoszącą 0,1%. Nieznacznie lepiej radził sobie francuski CAC40 (+0,6%) oraz niemiecki DAX zyskując 0,3%. Jednakże w wyniku silnej obniżki amerykańskiego rynku terminowego, która wymusiła zmianę statusu giełd w Europie, w niespełna godzinę parkiety Starego Kontynentu znalazły się na swych minimalnych poziomach" - poinformował analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Marcin Stebakow.
Według niego, oliwy do ognia dodał opublikowany o godz. 10:30 Indeks Sentix, którego wartość -42,7 pkt była istotnie gorsza od prognozy na poziomie -37 pkt. WIG20 znalazł się wtedy na poziomie 1.438 pkt notując wówczas stratę rzędu 2,6%.
Stebakow ocenił, że z powodu braku doniesień makro ze strefy euro przez następne godziny na warszawskim parkiecie panował względny spokój, który przybrał znamiona wyczekiwania na otwarcie rynku amerykańskiego. "Podobnie sytuacja wyglądała u naszych zachodnich sąsiadów, z tą różnicą iż amplituda wahań była tam nieznacznie większa" - czytamy w jego w komentarzu.
Kontrakty terminowe przed otwarciem sesji na Wall Street nie zapowiadały udanego początku handlu na rynku kasowym. "Jednak po czerwonym otwarciu inicjatywę szybko przejęły byki, które wyprowadziły nowojorskie indeksy na plusy. Giełdy w Europie nie pozostały dłużne kopiując dynamiczny wzrost" - czytamy dalej. Niemieckiemu parkietowi udało się powrócić na delikatne plusy, CAC40 oraz WIG20 zdołały jedynie zniwelować większą część strat.
Wśród spółek z prestiżowego indeksu GPW w tym czasie na wartości zyskiwały KGHM, TPSA oraz PKN Orlen. Jak to często bywa po dynamicznej zwyżce miała miejsce korekta, która sprowadziła wszystkie indeksy o kilka punktów niżej.