Nastąpiło ono wczoraj, a pożywką dla sprzedających stały się m.in. niezbyt korzystne dane z rynku pracy za Atlantykiem i mało optymistyczne przemówienie szefa Rezerwy Federalnej w Senacie.Na rynkach azjatyckich notowania zakończyły się pozytywnie, ale na inwestorów europejskich to nie podziałało. Tylko przez pierwszą godzinę sesji wstrzymywali się ze sprzedażą akcji. Potem nie mieli już takich oporów i spadki indeksów zaczęły przybierać na sile. Na minusie otworzyły się także rynki nowojorskie.
Inwestorzy postanowili zrealizować część zysków z ostatnich dni, gdy na rynek dotarły raporty wskazujące, że amerykańska gospodarka - a tym samym i globalna - może nie wyjść z kryzysu tak szybko, jak niektórzy liczyli. Przede wszystkim wciąż zła jest sytuacja na rynku pracy w USA, na którym w maju zlikwidowano 532 tysiące etatów. Słabsze ożywienie jest w fabrykach, w których zamówienia wzrosły mniej niż prognozowano. Oliwy do ognia dolał jeszcze prezes Fed Ben Bernanke. Występując w Senacie powiedział, że amerykańska gospodarka zacznie w tym roku rosnąć, ale będzie nabierać rozpędu bardzo powoli. Ciąży jej głównie słaby rynek pracy oraz utrzymujące się trudne warunki na rynku kredytowym.
Na giełdach europejskich najwięcej w tym roku, o około 8 proc., staniały walory francuskiego konglomeratu budowlano-telekomunikacyjnego Bouygues, który poinformował o 29 proc. spadku zysku. Raport o spadku popytu na mikroprocesory przyczynił się z kolei do strat posiadaczy akcji STMicroelectronics oraz ASML?Holding. W Nowym Jorku po obniżeniu prognoz finansowych o 8 proc. taniały walory ubezpieczyciela Aetna, a 16 proc. koncernu Valero Energy.
Pogorszenie nastrojów na rynkach akcji oraz umocnienie dolara wpłynęło wczoraj na przecenę większości surowców. W przypadku ropy naftowej zaważył też niespodziewany wzrost jej zapasów w USA.
Jak podał Departament Energii w Waszyngtonie, amerykańskie rezerwy ropy naftowej zwiększyły się w zeszłym tygodniu o 2,87 mln baryłek i osiągnęły poziom 366 mln baryłek. To niespodzianka, bo analitycy, opierając się na ostatnich sygnałach wskazujących na poprawę koniunktury w gospodarce, spodziewali się spadku zapasów o 1,5 mln baryłek. Po raporcie notowana w Nowym Jorku lekka ropa arabska taniała o przeszło 2 proc. i kosztowała 67,1 USD za baryłkę. Na poprzednich sesjach była najdroższa od listopada.