Do trzech dni wydłużyły wczoraj zwyżkową serię giełdy europejskie. Muszą nadrabiać dystans do Wall Street, bo w ich wypadku - przynajmniej jeśli chodzi o Londyn, Frankfurt i Paryż - szczytów z początku poprzedniego tygodnia wciąż jeszcze nie sforsowano.
W środę zachodnioeuropejskim rynkom akcji sprzyjał zwłaszcza wzrost cen ropy naftowej i metali, który przełożył się na zwyżkę notowań spółek surowcowych. Indeks Dow Jones?Stoxx 600, który obejmuje firmy z całego kontynentu, zyskał 1,2 proc.
Wczoraj współzależność z rynkiem surowcowym nadal była aktualna. Powód do zakupów zarówno surowców, jak i akcji, dała bowiem nowa prognoza Międzynarodowej Agencji Energetycznej, która po raz pierwszy od dziesięciu miesięcy podniosła prognozy popytu na ropę. To kolejny ewidentny sygnał zbliżania się recesji do końca. Zachęcił on do zakupów papierów nie tylko firm naftowych, ale też wielu innych branż zależnych od cyklu gospodarczego. Na poprawę nastrojów graczy z Londynu wpłynęła opinia Andrew Sentance’a z rady polityki pieniężnej, że brytyjska recesja osiąga właśnie dno i odtąd będzie już tylko lepiej.
Z gospodarki amerykańskiej również dobiegały przez ostatnie dwa dni korzystne wieści. W środę ukazała się tam tzw. Beżowa Księga Fedu, w której bank centralny wskazał na słabnące tempo pogarszania się koniunktury. Dla wielu graczy ważniejszy okazał się jednak rozczarowujący przebieg aukcji rządowych obligacji i akcje lekko staniały. Wczoraj było już jednak dużo lepiej. Dzięki korzystnym danym o sprzedaży detalicznej i liczbie nowych bezrobotnych indeksy szły w górę od początku dnia, a S&P?500 wrócił na pozycje z początku listopada ubiegłego roku.
Na rynku surowców uwaga skupiała się przez ostatnie dni na ropie naftowej, która szybko oddala się od właśnie przebitego poziomu 70 USD za baryłkę.