"Pierwsza w bieżącym tygodniu sesja rozpoczęła się od spadku WIG20 na otwarciu o 0,6% do 2.029,58 pkt. Słabsze nastroje spowodowane były porannymi spadkami indeksów azjatyckich oraz kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy, którym towarzyszyła korekta na rynku surowcowym" - ocenił analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Krzysztof Pado.
Według niego, byki próbowały wprawdzie doprowadzić do odrobienia strat, ale bez powodzenia. W rezultacie sytuacja wróciła pod kontrolę strony podażowej.
"Niedźwiedzie nie naciskały jednak zbyt mocno i poziom 2.000 pkt nie został naruszony. Czerwono było także na zachodnioeuropejskich parkietach. Popołudniowe spadki na giełdach w Paryżu czy Frankfurcie dochodziły do prawie 2%" - poinformował Pado. Dane makroekonomiczne z USA okazały się słabe i sesja na Wall Street również zaczęła się od spadków.
"Do najmocniej przecenionych blue-chipów należały BRE (-4,6%) oraz BZ WBK (-4,3%). Na szerokim rynku najlepiej radziły sobie spółki handlujące odzieżą (Monnari +37,0% oraz Vistula +20,0%), od których inwestorzy najwyraźniej oczekują rychłego rozwiązania kłopotów z finansowaniem działalności" - ocenił analityk BDM.
W poniedziałek indeks WIG20 spadł ostatecznie o 1,75% do 2.005,54 pkt, a WIG o 1,38% do 31.917,20 pkt. Obroty na rynku akcji kształtowały się na poziomie powyżej 1,1 mld zł.