Nawiązując do wczorajszego tytułu daily, można powiedzieć, że piątkowa zwyżka odbiła się mocną czkawką warszawskiej giełdzie. W dużym stopniu poniedziałkowa przecena była tak silna, bo nasz parkiet musiał zniwelować ten nie do końca naturalny ruch z końcowej fazy piątkowych notowań. Gdyby nie to wczorajszy ruch w dół byłby zapewne porównywalny ze zniżkami na innych europejskich parkietach. Tak, czy inaczej doprowadziłby jednak do przełamania silnego wsparcia, jakie dla WIG wypadało w strefie 30,5-31 tys. pkt.
Na niekorzystny obraz naszego rynku składa się nie tylko przełamane wsparcie w strefie 30,5-31 tys. pkt dla WIG, ale również powrót poniżej 12-miesięcznej średniej kroczącej, której niedawne przecięcie od dołu można było traktować jako poważną zachętę do zakupów walorów w dłuższym terminie. Przebieg ostatnich dni potwierdza też znaczenie negatywnej dywergencji na MACD, popularnym wskaźniku kierunku i siły trendu.
To wszystko oznacza wysłanie przez warszawski parkiet silnego sygnału sprzedaży. Od dziś powinniśmy się zastanawiać nie nad tym, czy rynek będzie szedł w dół, ale jak bardzo i jak długo. Kluczowe więc jest pytanie, czy będziemy mieli do czynienia z korektą wiosennych zwyżek, czy też jednak ten ruch w górę był jedynie odreagowaniem po kilkunastu miesiącach bessy.
Dziś więcej przemawia za tym drugim scenariuszem. Chodzi głównie o gwałtowność i siłę odbicia cen akcji w porównaniu ze skalą pozytywnych sygnałów gospodarczych. Zachowanie giełd było natomiast pochodną tego, że ruch w górę miał bardziej emocjonalny niż racjonalny charakter. To zaś wiązało się w dużym stopniu ze znacznym przesuwaniem środków z funduszy pieniężnych do najbardziej ryzykownych, czyli lokujących na wschodzących rynkach akcji. Ten proces obserwowaliśmy jeszcze w tygodniu zakończonym 17 czerwca (w takich przedziałach czasowych przepływy kapitału monitoruje Emerging Portfolio). Warte odnotowania jest szczególnie to, że z funduszy pieniężnych odpłynęło rekordowe 55 mld USD. Od końca 2008 r. przewaga wypłat nad wpłatami przekroczyła w tej grupie podmiotów 200 mld USD.
Od dziś uzasadnione staje się inne niż w ostatnich miesiącach spoglądanie na przebieg zdarzeń na rynkach. Po pierwsze, większą uwagę znów będziemy przywiązywać do oporów (teraz 30,5 tys. pkt), a nie wsparć. Po drugie, będziemy oczekiwać, że niekorzystne informacje (ciekawa będzie reakcja na dzisiejsze dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA) będą spychać indeksy w dół, a dobre — często przechodzić bez echa. Po trzecie, można spodziewać się wzrostu zmienności notowań, która w końcowej fazie ruchu wzrostowego spadła do niskiego poziomu.
[b]WYKRES DNIA[/b]