"Dzisiejsze otwarcie notowań na warszawskim parkiecie miało miejsce na poziomie 1842,6pkt co stanowiło spadek o 0,8% spowodowany znajdującymi się po czerwonej stronie kontraktami na amerykańskie indeksy. W kolejnych minutach strona popytowa stanowiła przewagę co wraz z podobną sytuacją na zachodnich rynkach przyczyniło się do zwyżki WIG20" - poinformował analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Marcin Stebakow.
W tym czasie handel skupił się na walorach miedziowego kombinatu, który dawał blisko 40% z ówczesnego obrotu i pozwolił, wraz z dobrą postawą pozostałych spółek na powrót na zieloną stronę dochodząc na wysokość 1874,7pkt (+0,9%). Kolejne dwie godziny upłynęły na stabilizacji w rejonie maksymalnych poziomów i jak się później okazało stanowiła ona przyczółek do kolejnego wybicia.
"Po godz. 12. WIG20 znalazł się na wysokości 1880pkt (+1,2%) co wraz ze zwyżką amerykańskich futures zapowiadało udaną resztę sesji. Brak danych makro z największej gospodarki świata sprawił, iż europejscy inwestorzy wyczekiwali na otwarcie handlu na Wall Street" - dodał Stebakow.
Jego zdaniem spadek tamtejszego rynku kasowego wywołał podobną reakcję na innych parkietach, przez co sytuacja w Warszawie zaczęła się pogarszać. W ciągu paru chwil WIG20 osunął się z maksymalnych dziś poziomów 1891pkt (+1,8%) na 1874pkt.
W poniedziałek indeks WIG20 wzrósł ostatecznie o 1,06% do poziomu 1.878,00 pkt, a WIG o 0,87% do 30.525,72 pkt. Obroty akcjami wyniosły 750 mln zł.