Kluczowym pytaniem, jakie zadają sobie teraz inwestorzy jest to, czy gospodarka zaczęła już wychodzić z kryzysu.
Dobre nastroje na rynkach akcji popsuły opublikowane wczoraj po południu dane o liczbie miejsc pracy w sektorze pozarolniczym w Stanach Zjednoczonych. Okazało się, że w czerwcu ubyło ich 467.000 miejsc pracy, a analitycy oczekiwali spadku liczby etatów o 363.000.
Część zarządzających jest jednak zdania, że rynki wschodzące mogą mieć przed sobą wzrosty, pod warunkiem, że dane z gospodarek nie będą najgorsze.
"Pytanie wciąż jest takie samo: Czy widzieliśmy już dno kryzysu? Jeśli dane makroekonomiczne, na których skupia się teraz uwaga inwestorów to potwierdzą, to jest szansa na zwyżki. Tym bardziej, że historycznie patrząc jesteśmy na bardzo niskich poziomach" - powiedział zarządzający Vontobel Asset Management, Pascal Curtet.
Indeks największych spółek warszawskiej giełdy, po tym jak systematycznie tracił od swoich historycznych szczytów z końca 2007 roku, znajduje się obecnie na poziomach notowanych w 2004 i 2005 roku. W ocenie zarządzającego, rynki wschodzące mają więc duży potencjał wzrostu.