Nie jest to przypadkowy poziom, gdyż mniej więcej na tej wysokości wypadł szczyt odbicia po fali wyprzedaży związanej z bankructwem Lehman Brothers. Spełnia on też bardzo ważną rolę w naszym tegorocznym scenariuszu, w którym zakładaliśmy silne odbicie z okolic 22,5 tys. pkt właśnie w rejon 30 tys. pkt. Po tym miały nastąpić kolejne silne zniżki włącznie z przełamaniem wcześniejszego dna bessy. Tym samym zachowanie WIG na tej wysokości ma istotne znacznie dla spoglądania na perspektywy rynku w II połowie tego roku. Wyraźne zejście na niższe poziomy będzie zwiększać ryzyko pojawienia się silniejszych spadków.
Otwarcie sezonu publikacji wyników kwartalnych przez amerykańskie spółki nie wypadło okazale, bo i nie mogło. Strata koncernu Alcoa okazała się mniejsza od spodziewanej, ale realnie patrząc była znaczna. Ten przykład dobrze naznacza kluczową wątpliwość dotyczącą reakcji inwestorów na publikowane w kolejnych dniach rezultaty firm za II kwartał w USA. Czy będą się zadowalać, tak jak to było w trzech pierwszych miesiącach tego roku, osiągnięciami lepszymi od przewidywań, czy jednak spoglądać będą na realną kondycję przedsiębiorstw. O ile przy obecnych ostrożnych szacunkach można liczyć na pozytywne zaskoczenia, to biorąc pod uwagę, że rok temu widać już było słabnięcie wyników spółek (więc baza porównawcza nie jest wysoka) kolejny kwartał kilkudziesięcioprocentowego spadku jest bez wątpienia złą wiadomością. Trzeba przy tym pamiętać o szczególnej roli wyników spółek finansowych, jak również przedstawianych przez przedsiębiorstwa, przy okazji publikacji wyników, prognozy na przyszłość.
W związku z coraz wyraźniejszym osłabieniem na rynku surowców na porządku dziennym staje pytanie o kondycję rynków wschodzących, które przez ostatni czas korzystały na rosnących cenach towarów. Indeks CRB przełamał linię wiosennych zwyżek, co potwierdza ich kres i zapowiada powrót do spadku. To zaś sugeruje relatywną słabość giełd rozwijających się względem rozwiniętych.
Ciekawe jest zderzenie przesłania szczytu G8 mówiącego, że za wcześnie jest na wycofanie się z pomocy gospodarkom z szacunkami Międzynarodowego Funduszu Walutowego, podnoszącymi prognozy przyszłorocznego wzrostu gospodarczego na świecie. Widać, że przekonanie o tym, że najgorsze minęło ugruntowało się w głowach inwestorów, ale nie oznacza to jednoczesnego przekonania, że teraz będzie już tylko dobrze. Tym bardziej, że zapowiedzi większego wzrostu w 2010 r. zasadzają się na tym, że obniża się prognozy na ten rok, czyli zmniejsza bazę porównawczą.
Po kilku miesiącach poprawiania się sytuacji w zakresie liczby bankrutujących firm w Japonii, co zaowocowało nawet ich spadkiem w ujęciu rocznym w maju, czerwiec przyniósł wyraźny wzrost. Jest to może niezbyt pilnie obserwowana dana gospodarcza, ale w dzisiejszych czasach informacje tego typu mają ogromne znaczenie. Przedsiębiorstwa powinny zacząć sobie lepiej radzić z kryzysem, byśmy mogli mówić o stopniowy wychodzeniu z niego. Japońskie dane, podobnie, jak wczorajsza inflacja o gwałtownie rosnącej liczbie bankructw w zakresie nieruchomości komercyjnych w USA, muszą martwić. Notowania złota Na rynek złota, jak i ceny pozostałych surowców, silnie oddziałuje to, co dzieje się z dolarem. Jego umocnienie w ostatnich dniach wywiera wyraźną presję. Cena złota obniżyła się wczoraj do ok. 915 USD, więc coraz bardziej oddala się od granicy 1 tys. USD, która z perspektywy długoterminowej stanowi bardzo silny opór. Realna staje się dalsza zniżka złota w stronę wiosennego dołka, ukształtowanego w okolicy 860 USD. Ciekawe jest to, że tym razem złoto nie reaguje na pogorszenie atmosfery na giełdach. To sprzyja bezpiecznym inwestycjom takim jak złoto.