Duże obroty, przełamanie bariery 1900 punktów oraz pokonanie szczytu z końca czerwca to widoczne oznaki końca kilkutygodniowej korekty spadkowej. Nieco słabiej, ale również w kolorze zielonym, sesję zakończyły mniejsze spółki. Indeksy mWIG40 i sWIG80 zwyżkowały o odpowiednio 1,57 proc. i 1,73 proc.
Na chwilę uwagi zasługuje wysokość bazy na rynku kontraktów terminowych. Jeszcze kilka dni temu futures na WIG20 notowane były nawet 1,7 proc. poniżej samego indeksu. Spore dyskonto w ciągu ostatnich sesji przekształciło się jednak w niewielką premię.
Po części można to oczywiście tłumaczyć sowitą dywidendą dla akcjonariuszy KGHM, jednak nie sposób również nie zauważyć zmiany nastawienia inwestorów do rynku. Wzrost optymizmu inwestorów dał o sobie znać również na wrześniowej serii kontraktów na mWIG40, gdzie dyskonto skurczyło się z ponad 3 proc. do niecałego procenta. Trzeba jednak pamiętać, że dobre nastroje graczy giełdowych to miecz o obosiecznym ostrzu. Z jednej strony oznaczają wprawdzie, że większość rodzimych inwestorów wierzy we wzrosty akcji. Z drugiej jednak strony na giełdzie większość rzadko miewa rację.
Na globalnych rynkach - pomimo znaków poprawy koniunktury w krajach rozwiniętych i chwilowego braku zagrożenia ze strony inflacji - kontynuowany jest scenariusz powrotu kapitału na rynki wschodzące. Umocnienie złotego, a przede wszystkim osłabienie dolara, świadczą o braku wiary inwestorów w amerykańską gospodarkę. I nie ma się temu co dziwić, bo zadłużenie bijące kolejne rekordy i coraz większe deficyty na rachunku obrotów bieżących nie napawają szczególnym optymizmem. Na takiej sytuacji korzystają oczywiście spółki z krajowego parkietu, gdzie wyceny akcji na pierwszy rzut oka wydają się atrakcyjniejsze niż za oceanem.
Swoje trzy grosze do wzrostów dokłada również kurcząca się premia za ryzyko. Różnica pomiędzy 3-miesięcznym WIBOR-em a stopą referencyjną NBP z wysokości niedawnych 100 punktów bazowych spadła do niecałych 70. Do poziomów z roku 2005, kiedy to powyższy spread oscylował wokół zera, wprawdzie sporo jeszcze brakuje, jednak jest to kolejny argument za poprawą nastrojów wśród rodzimych inwestorów.