Zresztą kwestia tego, jak zachować się na tak rozgrzanym rynku, gdzie notowania idą w górę przez wiele dni bez przerwy, jest trudna do rozstrzygnięcia. Wiele tu zależy od własnego postrzegania sytuacji i tego, na ile rozumie się jej rozwój. Nie ma co ukrywać, że w moim podstawowym scenariuszu na ten rok osiągnięcie takich poziomów, jak obecnie, nie wchodziło w grę. Do początków lipca zdarzenia na parkietach były dla mnie zrozumiałe, zachowania inwestorów dawały się wpisywać w racjonalne ramy. Ostatnie dwa tygodnie wiele tu zmieniły. Indeksy wyszły do nowych szczytów, pojawił się ogromny optymizm, a jednocześnie z gospodarek nie napłynęły aż tak korzystne długoterminowo wiadomości, by to uzasadnić. Trzeba natomiast przyznać, że znacznie lepsze od spodziewanych wyniki wielu amerykańskich firm, są znakomitą pożywką dla krótkoterminowego skoku cen akcji.
W takich warunkach pojawia się pytanie, czy 2-3 tygodnie zdarzeń odbiegających od długoterminowego scenariusza wystarcza, by go obrócić w niwecz. Raczej nie. Natomiast na pewno jest wystarczające do tego, by stanąć z boku rynku, przyjrzeć się mu „na chłodno” i dać trochę czasu i sobie i rynkowi na to, by ostatecznie ocenić sytuację — czy zakładany scenariusz ma jeszcze szanse na realizację, czy jednak trzeba go porzucić. Taka postawa skłania spekulanta giełdowego do pozostawania obecnie z pustym portfelem.
[b]WYKRES DNIA[/b]
Jako jedną z przyczyn bardzo dobrej czwartkowej sesji w Stanach Zjednoczonych wskazywano dane z rynku wtórnego nieruchomości w USA. Sprzedaż wypadła znacznie lepiej od oczekiwań, a ceny podskoczyły. O ile w pierwszym przypadku rzeczywiście można było mówić o dobrych danych, bo roczna zmiana sprzedaży była bliska zeru, to w przypadku cen trudno było się cieszyć z czerwcowych informacji. Wzrost miał sezonowy charakter, o czym najlepiej świadczy utrzymanie się rocznej zmiany na poziomie podobnym do tego, jaki notowano w poprzednich miesiącach.
[b]Notowania surowców[/b]
Lipcowemu szturmowi na akcje nie towarzyszy podobnie duże zainteresowanie surowcami. Co prawda odrabiają wcześniejsze straty, ale do tegorocznego szczytu jeszcze trochę cenom brakuje. Wyraźna dysproporcja w zachowaniu rynków akcji, które ustanowiły nowe szczyty, i rynku towarów, którym się to jeszcze nie udało, zastanawia.