Pytanie tylko, czy zwyżki znów nie zaczynają wyprzedzać faktycznego stanu gospodarek i możliwości spółek.
Powodów, dla których windowano wczoraj indeksy, było kilka. Jeden pochodził jeszcze z poprzedniego wieczoru i dotyczył raportu Intela. Od rana w dobry nastrój wprawiły inwestorów także dane z Chin, gdzie eksport się odradza i jego spadek staje się coraz mniejszy. Po południu czasu europejskiego przyszła kolej na raport JPMorgan Chase - nadspodziewanie wysoki zysk, o trzy czwarte wyższy od oczekiwań - oraz dane z gospodarki USA. Najważniejsze były te o sprzedaży detalicznej, która wprawdzie spadła o 1,5 proc., ale mniej, niż oczekiwano (2,2 proc.), a gdy nie uwzględniać samochodów, to nawet wzrosła.
Na koniec sesji główne indeksy na zachodzie Europy rosły po około 2 proc. Tym samym spora część z nich ustanowiła nowe 12-miesięczne rekordy. Ponad jednoprocentowe zwyżki obserwowano w tym czasie za Atlantykiem. Średnia Dow Jones znajdowała się bardzo blisko 10 tys. punktów. Przebicie tej bariery nie będzie może istotne z punktu widzenia analizy technicznej, lecz może mieć efekt psychologiczny - o giełdzie znów zacznie się mówić, co może przyciągnąć na nią nowych inwestorów.
Tylko czy to wystarczy? Istotne będą reakcje graczy na publikowane kolejne (liczne) raporty spółek. Wczoraj kurs JP Morgan Chase akurat wyraźnie rósł, ale w przypadku firm publikujących lepsze od prognoz wyniki nie było to ostatnio regułą. Słabe reakcje będą oznaczać, że dobre rezultaty firm są już wkalkulowane w ceny akcji i po ostatnich rajdach giełdy mogą utracić dalszy potencjał do wzrostu.
Na rynku surowców zwracał wczoraj uwagę przede wszystkim wzrost do najwyższego poziomu w tym roku cen ropy naftowej. W Nowym Jorku za surowiec gatunku WTI?płacono już po 75,4 USD za baryłkę.Zwyżce notowań surowców sprzyjał wczoraj nie tylko wzrost optymizmu co do wyników chińskiej i amerykańskiej gospodarki, ale także dalsze osłabienie dolara. Za jedno euro płacono już wczoraj 1,49 USD, najwięcej od 14 miesięcy.