Ostatecznie indeksy w Europie Zachodniej skończyły ją jednak na plusie.Po wtorkowych zniżkach na Wall Street inwestorzy otrząsnęli się bardzo szybko. Wzrosły indeksy w Azji, od rana kupowano akcje także w Europie. Pomagała korekta danych o PKB Wielkiej Brytanii, a nie przeszkadzał słabszy od prognoz odczyt indeksu zaufania konsumentów (GfK) w Niemczech.
Tak było jednak tylko do napływu pierwszych danych z gospodarki amerykańskiej, których miało się wczoraj ukazać całkiem sporo. èle odebrany został zwłaszcza spadek zamówień na dobra trwałego użytku, mogący zwiastować powrót problemów w amerykańskim przemyśle. Nie zdołała go zrekompensować niższa od prognozowanej liczba osób ubiegających się o zasiłki dla bezrobotnych. W efekcie po tych dwóch raportach?(trzeci dotyczył wydatków i dochodów Amerykanów, ale nie odbiegał znacząco od oczekiwań) indeksy w Europie zaczęły spadać, a sesja w Nowym Jorku zaczęła się około zera.
Z czasem inwestorów znów jednak naszła ochota na zakupy. Stało się to głównie dzięki opublikowanym nieco później danym o sprzedaży nowych domów w USA. Dane dotyczące nieruchomości nadal są bacznie obserwowane przez inwestorów, bo to przecież od tego sektora zaczął się cały kryzys. Ostatecznie indeksy giełd w Londynie, Frankfurcie i Paryżu skończyły wczoraj notowania 0,6-0,8 proc. nad kreską. W USA zwyżki były nieco mniejsze.
Dziś i jutro aktywność graczy na głównych giełdach z pewnością będzie dużo mniejsza, więc nie należy się spodziewać żadnych rozstrzygnięć w notowaniach. Nowy Jork dziś nie pracuje, a jutro sesja będzie tam skrócona.
Na rynku surowcowym wciąż największym zainteresowaniem cieszy się złoto, którego notowania bardzo pewnie zmierzają w kierunku 1200 dolarów za uncję.