Niemiecki indeks DAX spadł na otwarciu o 1,57 proc., a brytyjski FTSE 100 o 1,7 proc. Do godziny 10 tempo spadków jednak wyhamowało. Niemal wszystkie główne indeksy giełdowe w Europie Zachodniej traciły mniej niż po 1 proc. Sztokholmski OMX był zaś o 0,25 proc. na plusie.
Kłopoty Dubaju silnie wpłynęły jednak na azjatyckie giełdy. Japoński indeks Nikkei spadł o 3,22 proc. a Hang Seng (indeks giełdy w Hongkongu) o aż 4,8 proc.
Traciły też indeksy w Ameryce Łacińskiej. Meksykański Bolsa spadł o 2,92 proc.
Pierwsze godziny sesji na europejskich rynkach wschodzących były również kiepskie.
Rosyjski RTS o godzinie 10 spadał o 3,2 proc. Wciąż na rynkach obecny był więc strach przed bardziej ryzykownymi aktywami. - To może być zdarzenie, które sprawi, że rynek "odpocznie" i "wycofa się". Czułem, że będzie korekta na rynkach wschodzących - stwierdził Mark Mobius, guru inwestorów z funduszów Templeton Asset Management.