W niedzielę niemiecki dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung podał, że Deustche Boerse chce się wycofać z transakcji, ponieważ polski rząd szacuje wartość warszawskiej giełdy na 1 mld euro. FAZ” podał, że Reto Francioni, szef niemieckiej giełdy, “był zgorszony” oczekiwaniami cenowymi polskiego ministerstwa. To oznaczałoby, że za 51-proc. pakiet akcji GPW niemiecka grupa musiałaby zapłacić co najmniej 2-2,1 mld zł, plus premię za przejęcie kontroli.

– Nie mamy pojęcia, skąd wzięła się kwota podawana przez dziennik. Nie było jeszcze żadnych rozmów o cenie więc nikt nie miał prawa poczuć się nawet choć trochę zgorszony. Wycena spółki jest niższa niż to co sugeruje FAZ. Jest na poziomie 1,8 mld zł – mówią nasi rozmówcy.

Osoba związana z transakcją twierdzi, że Niemcy szukają raczej pretekstu by się wycofać z rozmów z polskim rządem. Problemem dla Deustche Boerse są raczej pozacenowe warunki transakcji – m.in. zablokowanie możliwości odsprzedaży akcji GPW na dziesięć lat, czy też traktowanie warszawskiego parkietu jako centrum dla regionu Europy Środkowowschodniej, z wpisaniem do statutu spółki podejmowania kluczowych decyzji strategicznych w Warszawie. Do piątku resort skarbu oczekiwał uzupełnienia oferty przez inwestora. Giełda we Frankfurcie na to się jednak nie zdecydowała, twierdząc, że jej propozycja jest kompletna.

Informacji FAZ nie potwierdzają też przedstawiciele Deutsche Boerse. – Kwota ta nie padła z naszych ust. W tego typu transakcjach nigdy nie ujawniamy szczegółów oferty – mówi jeden z osób pracujących przy transakcji.

Ministerstwo skarbu, które nie chciało komentować informacji "Parkietu" o wycenie giełdy, ma dziś podać w komunikacie, jakie będą dalsze decyzje w sprawie prywatyzacji GPW. Dziś o 14.00 na parkiecie w Warszawie wyniki gospodarki w III kwartale mają prezentować premier i minister finansów.