Indeks znalazł się na jej wysokości w początkowej części notowań sprzed tygodnia. Dzień zamknął się już wtedy wyraźnie powyżej tego wsparcia. Ten optymizm inwestorów znalazł odbicie w przebiegu ostatnich sesji. WIG bez większych problemów wrócił w okolice tegorocznego szczytu (nawet go nieznacznie przebił).

Wciąż jednak w średnim terminie najbardziej uzasadnione jest mówienie o trendzie bocznym - od sierpniowej górki indeks oddalił się dopiero o 1,6 tys. pkt. Zwraca przy tym uwagę fakt, że 3-miesięczna średnia była testowana w listopadzie dwa razy. Dlatego inwestorzy mogą być teraz bardzo wyczuleni na kłopoty z ukształtowaniem trwałej fali zwyżkowej. Równocześnie można przyjąć, że jeśli ruch w górę okazałby się nietrwały, to kolejna zniżka może doprowadzić do przecięcia średniej i wysłania silnego średniookresowego sygnału sprzedaży.

Po publikacji ostatnich danych gospodarczych inwestorzy mają do "przetrawienia" dwie zaskakujące wiadomości - nadzwyczaj dobra dotyczy sytuacji na amerykańskim rynku pracy, bardzo słaba ma związek z aktywnością w tamtejszym sektorze usług. Sfera zatrudnienia jest przy tym opóźniona względem cyklu koniunkturalnego, natomiast sygnały z sektora usług dotyczyły wskaźnika wyprzedzającego. Gdyby więc inwestorzy mieli się konsekwentnie zachowywać, to spadek ISM Services poniżej 50 pkt powinien przeważyć nad zmniejszeniem się stopy bezrobocia. Optymistyczne spoglądanie na pojawiające się informacje jednak przeważyło.

Tak pozytywnie w przyszłość nie patrzą jednak Amerykanie inwestujący na giełdzie poprzez fundusze inwestycyjne. Zarówno w październiku, jak i listopadzie, wypłacali środki z krajowych podmiotów akcyjnych. Zainteresowaniem cieszyły się w tym czasie fundusze akcji zagranicznych, ale nie aż takim, by zneutralizować odpływ z podmiotów lokujących w kraju. Według danych Investment Company Institute w tygodniu zakończonym 24 listopada z funduszy akcji krajowych odpłynęło w USA 2,35 mld USD, a od końca września łącznie 25 mld USD.

Wielomiesięczna hossa wcale więc nie zachęciła do bardziej agresywnego lokowania środków. Bardziej można domyślać się przesłanek takiego stanu rzeczy, ale widać, że również w tej sferze cieniem kładą się słabe wyniki amerykańskiej giełdy w obecnej dekadzie, jak również większa skłonność Amerykanów do dbania o stan swoich finansów, skłaniająca do unikania ryzyka. Na dłuższą metę takie zjawisko trudno uznawać za korzystne dla rynku akcji. Jeśli rynek dalej by zyskiwał i fundusze akcji zaczęłyby się wreszcie cieszyć większym powodzeniem, to zagrożenie kupnem na górce będzie jeszcze większe niż obecnie. Jeśli pojawiłyby się zniżki na giełdzie, to ucieczka od akcji może przybrać jeszcze silniejszy charakter.