Jednak wraz z upływem czasu akcje powoli zyskiwały na wartości przy bardzo niskim wolumenie obrotów. Kursy akcji dużych spółek ostatecznie były zbliżone do piątkowego zamknięcia. Wśród średnich i mniejszych firm na uwagę zasługiwały znaczniejsze zwyżki notowań Ferrum i Sygnity. Wyraźnie było widać, że przy braku istotnych informacji z kraju nasz rynek czeka na zewnętrzne bodźce.
Problemy finansowe holdingu Dubai World zostały zignorowane przez inwestorów, przynajmniej na razie. Wygląda na to, że po kilku nerwowych dniach rynki się otrząsnęły, i to na tyle skutecznie, że możemy być świadkami ataku giełdowych indeksów na tegoroczne szczyty. Byłoby to błyskotliwe zakończenie i tak bardzo udanego roku.
Jeśli założyć, że sytuacja na rynkach finansowych dyskontuje z 2-3-kwartalnym wyprzedzeniem kondycję realnej gospodarki, byłaby to również zapowiedź istotnej poprawy sytuacji makroekonomicznej w roku 2010.
Optymiści stwierdzą, że mijający kryzys finansowo-gospodarczy przejdzie do historii jako gwałtowny i głęboki, ale jednak o wiele krótszy, niż można było oczekiwać jeszcze pół roku temu. Zignorowanie przez inwestorów przypadku Dubai World byki zinterpretują pozytywnie - siła rynków jest na tyle duża, że taki drobny epizod nie jest w stanie zatrzymać hossy na rynkach finansowych i powrotu globalnej gospodarki do normalności. Optymiści nie mają zapewne nic przeciwko temu, że z obecnego kryzysu nie wyciągnięto praktycznie żadnych wniosków, które mogłyby nas uchronić przed kolejnym przyszłym załamaniem. Rok 2010 zweryfikuje te poglądy i oby się faktycznie okazało, że optymiści mają rację.
Najważniejszym wydarzeniem ostatnich dni w otoczeniu rynku akcji jest wyraźne umocnienie złotego. Nie powinno ono dziwić. Nasza waluta jest bowiem ciągle istotnie niedowartościowana. Jeśli nic szczególnego nie wydarzy się na globalnym rynku finansowym, już wkrótce kurs euro spadnie poniżej 4 zł, prawdopodobnie do poziomu 3,8-3,9 zł.