Ich nieobecność dzień wcześniej została wykorzystana do podniesienia notowań na GPW, więc ewentualne kiepskie humory graczy w USA wczoraj mogłyby nie tylko zatrzymać zwyżkę, ale też doprowadzić do zniwelowania poniedziałkowego wzrostu indeksów na GPW. Niepewność związaną z takim potencjalnym scenariuszem było widać niemal przez całą wczorajszą sesję na warszawskim parkiecie. Najpierw przez kilka godzin kursy praktycznie stały w miejscu, a po południu indeksy osunęły się do dziennych minimów.
Na szczęście dla posiadaczy akcji inwestorzy w USA wrócili na giełdy w dobrych nastrojach. Indeksy za oceanem ruszyły w górę, czemu nie przeszkodziła nawet publikacja informacji o ogromnych stratach Citigroup w IV kw. 2009 r. (7,6 mld USD). Chociaż kurs banku zareagował spadkiem, to nie przełożyło się to na cały rynek. Być może dlatego, że po pierwsze straty były i tak znacznie mniejsze niż rok wcześniej (17,3 mld USD), a po drugie w dużym stopniu wynikały z wycofania się banku z rządowego programu pomocowego TARP.
Niezły początek notowań w USA okazał się wystarczający do tego, by inwestorzy na GPW ochoczo zabrali się za kupowanie akcji. W efekcie WIG20 podskoczył o 1 proc., WIG zaś o 0,7 proc. Oba indeksy ustanowiły nowe maksima trendu wzrostowego rozpoczętego w lutym 2009 r. W przeciwieństwie do sytuacji w poniedziałek, tym razem zwyżka zyskała potwierdzenie w postaci wysokich obrotów.
Taki rozwój wydarzeń wyjaśnił wiele, jeśli chodzi o sytuację techniczną. W krótkoterminowej perspektywie trend boczny na wykresie WIG zmienił się w trend wzrostowy. Dzięki temu mamy zgodność tendencji we wszystkich horyzontach czasowych (krótkim, średnim i długim).Bardzo ważne są też wydarzenia na rynku małych spółek. Indeks sWIG80 zyskał co prawdo mało w porównaniu z WIG20 (0,3 proc.), ale i tak dzięki temu sforsował wreszcie szczyt z sierpnia ub.r., który pozostawał dotąd niezdobytą fortecą na granicy między czteromiesięcznym trendem bocznym, a kontynuacją hossy.
W tle tych wydarzeń inwestorzy otrzymali dawkę rodzimych danych makro. W porównaniu z prognozami ekonomistów bardzo zaskoczyła (na plus) dynamika płac w Polsce - w ujęciu rok do roku przyśpieszyła gwałtownie do 6,5 proc., co jest odczytem najwyższym od roku, i potwierdza, że ożywienie gospodarcze nabiera rumieńców. Na marginesie wykres rocznej dynamiki płac zdaje się wdzięcznym obiektem zainteresowania dla fanów analizy technicznej. Najnowszy wysoki odczyt dynamiki można interpretować jako wybicie w górę z formacji podwójnego dna (na poziomie 2 proc.), połączone z przebiciem linii trendu spadkowego rozpoczętego w II kw. 2008 r.