[srodtytul]Wall Street w górę, rynek czeka na dane[/srodtytul]
W piątek podczas notowań na rynkach akcji w Europie mieliśmy do czynienia niemal z paniką. Notowania kontraktów na amerykańskie indeksy zbliżyły się do tegorocznych minimów odnotowanych w lutym. Zwrot nastąpił w momencie otwarcia rynku kasowego w USA (godz. 15.30 naszego czasu). Notowania kontraktów na S&P500 wzrosły w krótkim czasie z poziomu 1051 pkt. do 1088 pkt., oddając później tylko niewielką część tego wzrostu. Wzrostowa była również końcówka sesji, co jest dobrym prognostykiem. Czy zatem spadki mamy już za sobą?
Za takim scenariuszem przemawiają zależności historyczne. W USA korekty na rynkach akcji niesłychanie rzadko przekraczały 10%, a działo się tak z reguły, gdy był ku temu istotny powód (np. bankructwo Rosji w 1998 roku). Z drugiej strony rynek obawia się, iż takim powodem może być kryzys płynnościowy spowodowany dużymi stratami na obligacjach krajów z południowej Europy. Co więcej, inwestorów zaniepokoiły ostatnie dane z USA (zwłaszcza tygodniowy raport o nowych bezrobotnych). Warto zwrócić uwagę, iż optymistyczne scenariusze budowane są na oczekiwaniach co do dalszego wyraźnego wzrostu zysków amerykańskich spółek, a te nie zrealizują się, jeżeli ożywienie straci swój impet.
Od strony technicznej zrealizowaliśmy korektę prostą ABC, która zniosła notowania amerykańskich indeksów w okolice dołków z lutego (1051 dla kontraktów na S&P500). Te dwa powody to dobry pretekst dla odreagowania, które jednak może być częścią większej korekty. Jeśli wzrosty będą kontynuowane, kluczowy będzie test styczniowych maksimów (1148 pkt.), gdyż powrót spadków w tych okolicach wyrysowałby nam formację głowy i ramion w układzie tygodniowym, a ta zapowiadałaby poważną przecenę.
[srodtytul]EURUSD – rynek czeka na sygnał[/srodtytul]