Takie informacje spowodowały wzrost cen miedzi, a w rezultacie w Europie poszły w górę kursy akcji spółek wydobywczych. Papiery Rio Tinto zdrożały w Londynie o 2,6 proc. Zwyżkom na największych europejskich giełdach sprzyjał też wynik ankiety przeprowadzonej przez National Association for Business Economics wśród czołowych amerykańskich ekonomistów. Uznali oni, że PKB Stanów Zjednoczonych wzrośnie w tym i przyszłym roku o 3,2 proc., podczas gdy jeszcze w lutym spodziewali zwyżki tego wskaźnika o 3,1 proc.
Na nowojorskich giełdach wczorajsze notowania zaczęły się jednak na czerwono, co ostudziło optymizm także europejskich inwestorów. Zwłaszcza że ich amerykańscy koledzy uzasadniali swój pesymizm obawami o kondycję europejskich banków, podyktowanymi przede wszystkim przejęciem przez hiszpański bank centralny kontroli nad CajaSur z Kordoby. Zaniepokoiły ich też rosnące koszty kredytów w bankach.
Interwencja hiszpańskiego banku centralnego negatywnie wpłynęła też na inwestorów w Madrycie i Mediolanie, gdzie indeksy zniżkowały w ciągu dnia nawet po 2,5 proc. Bardziej odporni na te wiadomości przez dłuższy czas byli uczestnicy rynków w Londynie i Paryżu, ale pod koniec sesji i oni dali za wygraną - w rezultacie europejskie indeksy nie zdołały się odbić od półrocznego minimum.
Na rynkach surowcowych nastroje inwestorów kształtowały się wczoraj pod wpływem dwóch informacji. Pierwsza pochodziła z Chin i dotyczyła spodziewanego wzrostu zapotrzebowania tamtejszej gospodarki na surowce. èródłem drugiej był rynek walutowy, a na nim kolejne umocnienie się kursu dolara wobec euro, i to o 1,5 proc.
Mimo tak niekorzystnego kształtowania się relacji kursów walutowych, drogi dolar zwykle powoduje spadek wyrażanych w nim cen surowców - miedź wczoraj podrożała, osiągając tygodniowe maksimum. Zdecydowali o tym inwestorzy przekonani o szybkim wzroście gospodarczym zarówno Chin, jak i USA, największych konsumentów miedzi na świecie. Za tonę miedzi po południu płacono na LME 6876 USD w porównaniu z 6845 na piątkowym zamknięciu.