W Europie Zachodniej szczególnie udana okazała się sesja wczorajsza - w ciągu dnia zwyżki na wielu rynkach przekraczały 2 proc., choć pod koniec były już skromniejsze. Dzień wcześniej, w środę, indeksy wzrosły symbolicznie.
Z kolei za Atlantykiem było odwrotnie. O ile w środę tamtejszy indeks S&P 500 podskoczył o ponad 2,5 proc., to wczoraj radził sobie już słabiej. Po około trzech godzinach handlu zyskiwał 0,2 proc.Takie zachowanie rynków miało związek głównie z publikacjami danych dotyczących gospodarki amerykańskiej. W środę już po sesji w Europie, ale jeszcze przed zamknięciem w Nowym Jorku, ukazały się w USA dane o sprzedaży nowych samochodów. Okazały się one znacznie lepsze od prognoz, co inwestorzy z miejsca odebrali jako sygnał wzrostu popytu konsumpcyjnego i poprawy w skali całej gospodarki. Wcześniej dobre dane spłynęły z rynku nieruchomości.
Wczorajsze publikacje makro z USA nie były już jednak tak dobre. Rozczarował raport ADP o zmianach zatrudnienia w sektorze prywatnym (wzrost o 55 tys. etatów, wobec oczekiwanych 70 tys.) oraz dane o zamówieniach fabrycznych (wzrosły o 1,2 proc. zamiast oczekiwanych 1,8 proc.). Lepszy od prognoz był jedynie odczyt indeksu ISM dla usług (wyniósł 55,6 pkt, o 0,2 pkt więcej, niż mówiły szacunki).
Niektóre indeksy już wyraźnie, po 7-8 proc., odbiły się od dołka z minionego tygodnia wywołanego kryzysem wokół Grecji. Ustają spekulacje, że strefa euro spowolni ożywienie na świecie, a coraz częściej słychać opinię odwrotną - że postępujące ożywienie w USA?i Azji znacznie złagodzi kryzys w strefie euro.
Z rynkami akcji nie zsynchronizowały się tym razem rynki surowce. Wprawdzie ropa naftowa przez ostatnie dwa dni lekko drożała, ale już miedź staniała w tym czasie o przeszło 3 proc.