W reakcji na tę dość niespodziewaną informację ceny akcji i surowców wzrosły. Również na warszawskiej GPW się zazieleniło, choć skala zwyżek była umiarkowana. Również wolumen obrotów pozostawiał wiele do życzenia; świadczył raczej o zbliżającym się sezonie urlopowym. Wśród bohaterów poniedziałkowej sesji wymienić można PZU, którego notowania pokonały poprzednie maksimum (360 zł), oraz PBG, które poinformowało o złożeniu najatrakcyjniejszej oferty na terminal LNG. Średnie i mniejsze spółki tym razem były w defensywie.

Patrząc na rynki z nieco dłuższej niż wczorajsza perspektywy, można stwierdzić, że odbicie na światowych giełdach po wcześniejszych spadkach charakteryzuje się różną siłą. Najmocniej wśród najważniejszych indeksów zachowują się niemiecki DAX oraz – tu mała niespodzianka – brytyjski FTSE. Oba indeksy zbliżyły się już do kwietniowych szczytów. Relatywnie najsłabsze jest odbicie w Azji i to też może zaskakiwać. Azjaci problemów z euro przecież nie mają, nie są również gospodarczymi maruderami.

Polski rynek akcji należy z kolei do najsłabszych w ostatnich dniach. Częściowo można to uzasadnić ofertą Tauronu, częściowo również jednorazowymi przypadkami, m.in. spadkiem kursu papierów PKO BP po informacji o możliwej podaży akcji ze strony BGK czy ewentualnej emisji nowych walorów pod akwizycję BZ WBK. Mimo tych częściowych usprawiedliwień relatywna słabość naszego rynku jest także niespodzianką, i to negatywną.

Inwestorzy, szczególnie indywidualni, żyją przede wszystkim ofertą Tauronu. Pojawiły się nawet informacje, że Skarb Państwa zwiększy transzę dla ponad 200 tysięcy osób, które zapisały się w ofercie, by ograniczyć skalę redukcji. Wśród inwestorów instytucjonalnych oferta nie wzbudza jednak aż takiego zachwytu i należy oczekiwać, że ostatecznie cena emisyjna będzie oscylować na poziomie ok. 0,60 zł. To tanio, ale sektor energetyczny nie cieszy się wśród instytucji aż tak dużym wzięciem jak finansowy (vide PZU). Relatywnie wyższe wpływy do budżetu zapewniłaby zapewne sprzedaż pakietów akcji inwestorom strategicznym, co prawdopodobnie zostanie potwierdzone przy prywatyzacji Energi.

Słabe odbicie na naszym rynku jest niepokojące. Jeśli do końca miesiąca zachowanie głównych indeksów warszawskiej GPW będzie dalej tak anemiczne, nie będzie to dobrym sygnałem dla inwestorów. Będzie to raczej potwierdzenie naszych obaw, że przy 34-proc. zaangażowaniu OFE w akcje trudno oczekiwać kontynuacji minihossy rozpoczętej w pierwszym kwartale ubiegłego roku. Pocieszenia możemy szukać jedynie w lepszej postawie innych giełd. Podtrzymujemy opinię, że rynkom przydałoby się kilka miesięcy jak najbardziej zasłużonych wakacji.