W Szanghaju główny indeks stracił 5,2 proc., a CSI zniżkował o 6,2 proc. To były największe spadki od 31 sierpnia 2009 r., kiedy po przecenie o 6,7 proc. rynek znalazł się w fazie bessy. Fali spadków nie oparły się również rynki amerykańskie - S&P500 stracił ponad 1 proc.
W piątek przyczyną tych zniżek było przekonanie o nieuchronności rychłego podniesienia stóp procentowych po niespodziewanym wzroście cen konsumpcyjnych w październiku aż o 4,4 proc. Wyższe stopy w Chinach mogą schłodzić tamtejszą koniunkturę, czego skutki muszą być odczuwalne na całym świecie.
Najbardziej tego rodzaju przewidywania były odzwierciedlone w notowaniach spółek surowcowych. W Londynie przewodziły spadkom w tym sektorze papiery największej na świecie firmy wydobywczej BHP Billiton. Na Starym Kontynencie do zniżek przyczyniły się też dwie inne informacje. PKB strefy euro wzrósł w III kwartale o 0,4 proc. po 1 proc. w poprzednich trzech miesiącach. Ekonomiści spodziewali się jego zwiększenia o 0,5 proc.
Na rynkach znowu dały o sobie znać także obawy przed zadłużeniem tzw. peryferyjnych krajów strefy euro. W sondażu agencji Bloomberga większość ankietowanych inwestorów dopuściła możliwość niewypłacalności Irlandii, ponieważ starania rządu tego niegdysiejszego celtyckiego tygrysa nie przyniosły spodziewanych efektów, jeśli chodzi o odbudowanie wiarygodności.
Przy tylu i tak ważkich negatywnych sygnałach nie był w stanie zapobiec piątkowym spadkom nawet raport o lepszych, niż oczekiwano, nastrojach amerykańskich konsumentów.