Czwartkowa sesja w Warszawie, zgodnie z oczekiwaniami, zaczęła się od zwyżek indeksów. Inwestorzy wierzyli, że po bardzo dobrej, środowej sesji za oceanem, gdzie indeksy podrożały o przeszło 1 proc., hossa będzie kontynuowana. Od zwyżek zaczął się też dzień na innych parkietach naszego kontynentu.
Szybko jednak okazało się, że trzy dni aprecjacji są zbyt dużą pokusą do realizacji zysków. WIG i WIG 20 spadły pod kreskę. W dołku, ok. godz. 12., indeks szerokiego rynku spadał o 0,72 proc. a największych firm o 1,25 proc. do 2200 pkt. Gracze chętnie sprzedawali też papiery średnich i mniejszych firm, w tym z NewConnect.
Na innych rynkach Europy w południe również trudno było doszukać się oznak entuzjazmu z poprzednich dni. Zimnym kubłem na rozpalone głowy inwestorów, którzy wieszczyli poprawę koniunktury co najmniej w średnim terminie, była zapowiedź agencji Fitch, że może obniżyć catingi sześciu krajom naszego kontynentu, podobnie jak w piątek wieczorem zrobił to S&P (cięcie dotknęło wówczas osiem państw w tym Francję). Wiadomość powstrzymała dalsze wzrosty. Bardziej nerwowi inwestorzy zaczęli nawet pozbywać się akcji. Podaż nie była jednak istotna i na półmetku zdecydowana większość parkietów naszego kontynentu wciąż jest na plusach.
Na tym tle GPW wygląda zdecydowanie gorzej. O godz. 13. WIG wciąż zniżkuje o 0,3 proc. do 38934 pkt. WIG 20 spada o 0,34 proc. do 2220 pkt. Najwięcej, ponad 0,5 proc., traci NC Index. Obroty wynoszą ponad 400 mln zł czyli stanowią 50 proc. obrotów z poprzedniego dnia. Najchętniej (obroty wynoszą prawie 150 mln zł) gracze obracają papierami KGHM, który jednak traci ponad 2,4 proc. ciągnąc w dół cały rynek. Negatywnie na zachowanie się miedziowego koncernu wpływa zapowiedź protestów związkowców przeciwko podatkowi, którym została obłożona firma. W czwartek odbywa się też w firmie NWZA, które ma zdecydować o zmianach w radzie nadzorczej, co może za sobą pociągnąć też zmiany w zarządzie, i o buy-backu. Najwięcej, ponad 2 proc. z firm z WIG 20, rośnie GTC.
Na rynku walutowym po porannym lekkim osłabieniu nasz pieniądz kontynuuje marsz w górę. Euro tanieje o prawie 0,3 proc. do 4,3310 zł, dolar spada o 0,7 proc. do 3,3580 zł a frank o 0,35 proc. do 3,5850 zł.